Obserwacje pasażera na trasie Katowice-Sosnowiec

Więcej informacji:
Linia Gliwice - Częstochowa

Na tej stronie pasażer pociągów na trasie Sosnowiec Główny - Katowice spisuje swoje codzienne doświadczenia i obserwacje… Może jeździsz razem z nim?

Prowadzenie dalsze tych zapisków traci całkowicie sens. Dlaczego? Otoż dlatego, że ja sobie będę pisał, a problemy, o których w poniższym tekście traktuję pozostają: czyli brak kontroli biletów (z nielicznymi wyjątkami), brak wody w toalecie, notoryczne spóźnienia, za krótkie składy. Wobec tego postanowiłem zmienić sposób swojej działalności tak, by realnie doprowadzić do rozwiązania tych problemów. A problemy te są ważne. Ja zawsze kupuję bilet na odcinek Katowice-Sosnowiec. W domu wpojono mi elementarną uczciwość. Pytanie: ile osób codziennie pokonuje ten odcinek bez biletu? Dla krytyków z pewnej spółki: konduktor jest w stanie sprawdzić bilety na tak krótkim odcinku. Sporadycznie co prawda, ale jednak kilka razy się o tym przekonałem.

Wtorek 17 marca

Brakt kontroli biletów, brak wody w toalecie, skład za krótki, tradycyjne spóźnienie.

Piątek 6 marca

Zgadnijcie co napiszę?

Środa 4 marca

Podobnie

Poniedziałek 2 marca

Tak samo jak poprzednio: bilety nie sprawdzane, tłok, brak wody w toalecie.

Piątek 27 lutego

Do Katowic jadę -tradycyjnie już opóźnionym 10 minut- pociągiem o 1020 planowo z Sosnowca. Wracam R-38. Kontroli biletów brak. Zastanawiam się coraz poważniej, ile osób pokonuje dziennie ten odcinek bez biletów?

Czwartek 26 lutego

Do Katowic jadę pociągiem o 905 z Sosnowca. Wracam osobowym o 1335 z Katowic. Frekwencja w tak jednym, jak i drugim pociągu bardzo dobra, widać, że ludzie nadal -pomimo polityki odstrasznia pasażerów, jaką prowadzi ŚZPR- chcą nimi jeździć. Kontroli biletów oczywiście brak.

Niedziela 22 lutego

Chciałem sobie do Katowic pojechać dzisiaj. No taka potrzeba mieszkańca aglomeracji śląskiej. Dostać się do Katowic, załatwić co jest do załatwienie i w miarę szybko wrócić. Jeszcze niedawno nie było to problemem. Niedawno. Ponieważ w ŚZPR rozkład zmienia się szybciej niż pory roku, nie dane mi było zrealizować mojego planu tak, jak pierwotnie sobie zamierzyłem. Otóż 10 stycznia utrzymywany z moich pieniędzy ŚZPR bezczelnie uwalił najbardziej oblegane pociągi na cieszącej się ogromną popularnością i frekwencją linii Gliwice-Zawiercie/Częstochowa. W weekendy fachowcy z Dworcowej 8 wykombinowali tak 2 godzinny. Taki "pekapowski" wynalazek. W efekcie… no właśnie. Jak myślicie, czym dotarłem do Katowic? I jeszcze jedno pytanie: ilu jeszcze niedawnych pasażerów PKP PR jest w podobnej sytuacji jak ja?

Piątek 20 lutego

Dzisiaj jadę w relacji nieco innej. Sosnowiec-Dąbrowa Górnicza. R-24, z Sosnowca o 1043. W Dąbrowie pięc minut przed 11. Zaraz po ruszeniu miły Pan konduktor sprawdza bilety. Postanawiam skorzystać z toalety. Ot, taka ludzka przypadłość. Niestety, wody brak. Dlaczego w jednostkach EN57 notorycznie nie ma wody? To za co ja płacę za bilet, za co UMWŚ płaci 100mln zł? Za warunki spartańskie? Wolę już dalej nie komentować tego faktu, faktu, który jest codziennością ŚZPR. W 5-letniej umowie ramowej jest zapis, że toaleta ma być sprawna. No to domagam się sprawnej toalety. Nie obchodzi mnie, ma być sprawna, płacę za to. I już.
Z powodu zlikwidowania 10 stycznia pociągu R-25 (był w Dąbrowie o 1205, w sam raz dla mnie) wracam do domu tramwajem 21. W tramwaju plakaty informujące o ograniczeniach w likwidacji linii tramwajowych w Będzinie. Czy mnie się wydaje, czy jesteśmy świadkami upadku systemu komunikacji zbiorowej w GOP? I dlaczego Pan Prezydent Będzina nadal jest jeszcze prezydentem tego miasta? Aha: przecież to Polska. Wszystko jasne. Rozumiem coraz lepiej, dlaczego mieliśmy rozbiory. No bo cóż dzisiaj miłościwie nam rządzący różnią się od… ugryzam się w język. Szkoda nerwów.

Wtorek 10 lutego

Do Katowic jadę R-33, który planowo z Sosnowca Głównego odjeżdża o 1618. Dzisiaj odjechał… 2 minutki przed czasem. Dokładnie o 1616. Pewnie, co tam 2 minuty dla PKP PR. Ale Ci co dojeżdżają na stację autobusami, tramwajami to już tacy uradowani nie są na pewno…
Wracam do domu… Hmm. W zamierzeniu miał to być przyśpieszony "Biała" o 1820 z Katowic. W ostatniej chwili przypomniałem sobie, że ten pociąg, który codziennie jeździł pełny w myśl logiki ŚZPR był nierentowny i po prostu bez sentymentów i zważania na podróżnych go wycięto. No cóż, pojadę R-40, który planowo odjeżdża z Katowic o 1837. Na peronie tłum ludzi. I tak sobie czekamy, czekamy, marzniemy… bowiem pociąg jest opóźniony 15 minut. Ale to jeszcze nie wszystko: nie tylko ja puściłem pod nosem niecenzuralne słowo, gdy po 15 minutach marznięcia zobaczyliśmy jedną jednostkę majestatycznie wjeżdżającą na 3 peron ketowickiego dworca. W pociągu tłum nie do opisania. Wsystkie miejsca siedzące zajęte. przedsionki, miejsca między siedzeniami. Jadę i myślę sobie: przecież ten pociąg generuje olbrzymie zyski! Frekwencja na poziomie 150%, tak na oko większość pasażerów korzysta z biletów pełnopłatnych. Wspaniale! Wysiadam w Sosnowcu…. idę do domu zastanawiając się, kiedy i ten pociąg stanie się "niedochodowy" i "nieskofrekwencyjny" i kiedy zastanie zlikwidowany… obym był złym prorokiem.
Kontroli bieltów tak w jednym, jak i w drugim pociągu nie było. Czystość w składach bez zastrzeżeń, tylko ten brak wody w toaletach… bez komentarza.

Piątek 6 lutego

Dzisiaj podróżowałem znowu pociągiem R-21, choć była to tylko jedna stacja. Wysiadałem w Katowicach Szopienicach Południowych (ciekawe, po co kasa jest tam czynna całą dobę? ). Pomimo tak krótkiej relacji przemiła pani konduktor sprawdziła mi bilet (serdecznie pozdrowienia). Frekwencja dzisiaj przeciętna, widać, że trwają jeszcze ferie, a studenci mają sesję.

Poniedziałek 2 lutego

Powrót zimy i to w wielkim stylu. Marznę na dworcu w Sosnowcu i czekam na R-21 do Katowic. Tradycyjnie zamiast o 1020 pociąg wjeżdża z 5 minutowym opóźnieniem. Przez megafony informacja o opóźnieniu oczywiście nie padła. Widocznie 5 minut nikogo nie rusza. Bo na PKP 5 minut czymże jest? Zależy jaki mają układ odniesienia. Jeśli zestawiają to np. z wiecznością, to faktycznie to mało… :)
Wracam R-44, który odjeżdża z Katowic o 2045. Skład to 1EN57. Po ruszeniu z Katowic z końca pociągu przechodzę do środka. Powód? Palarnia urządzona w ostatnim przedsionku przez kilka osób.
Kontroli biletów zarówno w drodze z Sosnowca do Katowic, jak i z powrotem nie było.

Piątek 30 stycznia

Do Katowic jadę R-17 o 759 . Powrót wypada mi R-30, który odjeżdża a Katowic o 1330.
Szczegóły podróży:
- egzamin zaliczony;
- punktualność pociągów bez zastrzeżeń;
- składy sformowane z 2xEN57 (od razu inny komfort podróżowania);
- w obu pociągach czysto i ciepło;
- miła i kulturalne obsługa (to mi się podoba, tak trzymać!);
Wniosek: podróżny zadowolony! :)

Poniedziałek 26 stycznia 2009r.

Sen… błogi sen przerywa dźwięk alarmu w telefonie. Niestety pora wstawać… nie, jeszcze chwilkę, pojadę tym późniejszym.
Zaraz, jakim późniejszym? 119 przecież zlikwidowali… Co robić, wstaję. Trudno. Pojadę R-17, nie ma rady, trzeba zdążyć na zaliczenie.
Na stacji zaskakuje mnie spory tłum ludzi czekających na peronie. Nieźle, gdyby tylko PKP potrafiło to odpowiednio wykorzystać. O 759 mój pociąg punktualnie wjeżdża na dworzec. I nawet dwie jednostki puścili. Mimo to miejsc wolnych brak, stoję więc w przedsionku i namiętnie próbuję uczyć się do zaliczenia (czemu zawsze muszę odkładać to na ostatnią chwilę?). Podróż do Katowic bez komplikacji, kontroli biletów nie było.

Wracam R-32, odjazd z Katowic o 1430. Dwie jednostki, znalezienie wolnego miejsca nie stanowi problemu. Do Szopienic podróż bez komplikacji, przed Sosnowcem stoimy na semaforze, jakieś 2 minutki po czasie wjeżdżamy do Sosnowca. Biletów znowu nikt nie kontrolował.

Czwartek 22 stycznia 2009r.

Dzisiaj jadę do Katowic pociągiem R-21, odjazd w Sosnowca Głównego o godzinie 1020. W sam raz, by spokojnie i bez pośpiechu zdążyć na zajęcia. Przychodzę na dworzec kilka minut przed odjazdem pociągu. Na peronie spory tłum ludzi czekających na ten sam pociąg co i ja. W większości są to studenci jadący na zajęcia do Katowic, lub na Politechnikę do Gliwic. Dla nich pociąg jest idealnym rozwiązaniem. Obserwuję robotników ładujących szyny. Ciekawe, gdzie zostaną wykorzystane. 1020 mija, a pociągu nie ma. Z megafonów nie płynie żaden komunikat. Na tablicy wizualnej również żadnej informacji. Po chwili słyszę, że pociąg jest opóźniony 5 minut. No cóż, 5 minut to jeszcze nie katastrofa. Z 5 minut szybko robi się 10, w końcu 15. Wśród czekających na pociąg pasażerów widać lekkie zdenerwowanie. Obok mnie jakiś chłopak żali się swojej dziewczynie: "Spóźnię się na zajęcia". "Możesz przecież poprosić kondutkora o zaświadczenie, że pociąg się spóźnił". "Coś Ty, ten gość nie respsktuje takich rzeczy". Zaczynam się zastanawiać, czy wykładowaca, z którym mam dzisiaj zajęcia respektuje takie rzeczy… Z megafonu płynie komunikat, że pociąg zwiększył opóźnienie do 30 minut. Tłum pasażerów powoli topnieje. Odchodzą wybierając autobus, lub tramwaj. Przecież trzeba zdążyć do pracy, szkoły, na uczelnię. Postanawiam jednak zaryzykować i jak przystało na miłośnika kolei czekam. Trudno, najwyżej spóźnię się na zajęcia. Wreszcie o 1053 opóźniony pociąg z Częstochowy do Gliwic wjeżdza na peron 2 sosnowieckiego dworca. 2 jednostki EN57 wypełnione w 70%. Jakoś udaje mi się zdążyć na zajęcia. To był maraton, ale jeszcze trochę ruchu nikomu nie zaszkodziło.

Powrót wypada mi tym samym pociągiem co wczoraj, czyli R-116 odjeżdżającym z Katowic o 1505. Idąc z mojego wydziału na dworzec zastanawiam się, czy pojedzie jedna jednostka, czy też ŚZPR okaże trochę zrozumienia dla podróżnych i podstawi skład sformowany z dwóch EN57. Niestety, marzenia moje okazały się bardzo złudne. Jedna jednostka, ten sam tłum. Frekwencja nawet wyższa niż wczoraj. 170%? Chyba się nie mylę. Wszystkie miejsca siedzące zajęte. korytarze, przedsionki. I to jest ten ponoć niedochodowy pociąg, który generuje duże straty… Z uczuciem ulgi wysiadam na dworcu w Sosnowcu. Nie ma to jak łyk świeżego powietrza… dobrze, że nie mam klaustrofobii.

Środa 21 stycznia 2009r.

Wychodzę z domu o 630. Miasto powoli budzi się z nocnego uśpienia. Studenci śpieszą na uczelnie, inni do pracy, jeszcze inni wracają do domów… senne twarze za szybami śpiących autobusów i tramwajów. Na sosnowieckim dworcu jak zwykle o tej porze spory tłum ludzi, kolejki do kas biletowych, grupki studentów śpieszących na zajęcia do Katowic i Gliwic. Po chwili wjeżdża mój pociąg: R-117, planowy odjazd z Sosnowca 649. Dwie jednostki zapełnione w 70%, całkiem przyzwoity wynik moim zdaniem. Z niewielkim opóźnieniem przyjeżdżamy do Katowic.

Po zajęciach wracam do domu pociągiem R-116 z Gliwic do Zawiercia. O 1450 skład obsługiwany jedną jednostką wjeżdża na peron 3 katowickiego dworca. Zaraz, jedna jednostka? Nie mogę uwierzyć własnym oczom? Jak my się wszyscy tutaj zmieścimy? Jakoś udaje mi się znaleźć wolne miejsce. Po 15 minutach, o 1505 ruszamy (nie wiem, po co są te długie postoje w Katowicach?). Frekwencja ok. 130%. Wszystkie miejsca siedzące zajęte, na Zawodziu wsiadają kolejne osoby. W Szopienicach stoimy dłuższą chwilę. Nie wszyscy mogą się zmieścić do składu… Ciekawe komentarze i opinie można usłyszeć na temat PKP i ŚZPR. Wjeżdżamy do Sosnowca, frekwencja ok. 160%. Z prawdziwym uczuciem ulgi wychodzę z przeładowanego składu. Aha: to jest ten pociąg, który od 10 stycznia 2009r. nie będzie kursował w wakacje, bo się ponoć nie opłaca. Jak widać PKP PR dba o to, by pasażerowie podróżowali w komfortowych warunkach! Jak dobrze wdychać w płuca świeże powietrze. Wracam do domu zastanawiając się, kiedy na naszych torach nastąpi normalność.

Dodaj nową wypowiedź
lub Zaloguj się jako użytkownik serwisu Wikidot.com
(nie będzie opublikowany)
- +
O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 License