Zobacz też: (inne podstrony)
- Muzeum Kolei Regionalnej Województwa Śląskiego
- Marszałka lubimy, zmian się nie boimy
- Miesięcznik pasażera na trasie Strzebiń-Katowice (blog)
- Los pasażerów ze Strzebinia
- Aron a sprawa kolei w Strzebiniu
- Strefa A dla Kalet
Wróć do strony nadrzędnej:
Poniższy tekst może wydać się nieco kontrowersyjny. On jednak ma za zadanie przede wszystkim skierować uwagę organizatora regionalnych przewozów kolejowych na sposób funkcjonowania swojego zleceniobiorcy i poddać pod zastanowienie zasadność wydatkowania środków publicznych w formie dotacji do PKP-PR. Może, przy wnikliwym dbaniu o przychody tej Spółki w postaci wpływów z biletów, ta dotacja mogłaby być niższa, tak samo jak ceny biletów dla zwykłych pasażerów, a pociągów więcej?
A zatem. Chcesz przejechać się za darmo pociągiem ze Strzebinia, Kalet bądź Miasteczka Śląskiego do Tarnowskich Gór lub odwrotnie? Nic trudnego.
Po pierwsze wybierz tzw. kolejarzowóz. To są pociągi przybywające do Tarnowskich Gór przed godz. 6 i 18 i odchodzące z nich w drogę powrotną o analogicznych porach.
Po drugie. Zajmij najlepiej tylną część jednostki. Nie bacz, że pasażerowie gnieżdżą się na zimnym korytarzu. Wciśnij się na siłę do ciepłego przedziału, na pewno znajdziesz jakieś wolne miejsce siedzące. Zajmij je stanowczo, w żadnym razie nie pytaj, czy wolne.
Po trzecie. Wrzuć ostentacyjnie czarną torbę podróżną na górną półkę, odkapsluj piwo, zapal papierosa, wypnij brzuch, pogładź wąsa, przeklinaj w cały świat. Żywo reaguj na temat wielkości dotacji. Nie istotne, że nie wiesz, co się pod tym kryje. Popieraj sąsiadów z przedziału, że jest jej za mało.
Po czwarte, najistotniejsze. Wyobraź sobie, że przychodzi do kontroli biletów. W tych pociągach na tym odcinku nie spodziewaj się jej za często, ale jednak bądź przygotowany. Co wtedy?
Nie patrz w oczy kontrolerowi. Udawaj, że śpisz, najlepiej głośno przy tym chrapiąc. Nie reaguj na potrącanie w bark.
Możesz jednak wybrać model bardziej odważny. Zanim kontroler dojdzie do waszego rzędu siedzeń, krzyknij z daleka w jego stronę tylko jedno ze słów: „kolejowe” lub „pasażer”. Nie głów się, co one w tym momencie znaczą. Odwróć się błyskawicznie do współpodróżnego, potraktuj go chwilowo za dobrego kolegę, i powiedz mu równie głośno, że „tej dotacji to mogłoby być więcej”.
Jeśli i po tym brak ci pewności, po prostu zaopatrz się w miesięczny bilet kolejowy za kilkanaście groszy. Nabędziesz go bez problemu, jedynie co bądź uprzejmy dla kasjerki. Najlepiej podczas tej transakcji opowiadaj jej jakieś niestworzone historyjki i blokuj usilnie ciągnącą się za tobą kolejkę. W razie nadmiaru czasu wolnego zapytaj jeszcze panienkę w okienku, tak dla bajeru, ile kosztuje np. pospieszny z Katowic do Kielc przez Poznań dla pracownika Cargo.
Do takiego biletu możesz dokupić sobie kurtkę kolejową. Znajomy krawiec uszyje na pewno, choćby z najgorszych materiałów - liczy się tylko fason i kolor. Pomyśl. Wydajesz 118 zł co miesiąc na swój zwykły bilet, to rocznie ponad 1400 zł (a wiedz, że niektórzy wydają miesięcznie po 199 zł i więcej). Taka kurtka, wartości rzędu 100 zł, zwróci ci się już w pierwszym miesiącu. Nie obawiaj się, że wówczas kontrolujący bilety zażąda twojej legitymacji kolejowej.
A nawet jakbyś raz na rok trafił pechowo na kontrolera, który sumiennie wykonuje swoje obowiązki służbowe, bo i tacy - co godne pochwały - zdarzają się, to wartości tego mandatu wciąż daleko do budżetu, który musisz przeznaczyć na uczciwe podróżowanie w przeciągu całego roku.
Lecz i tu jest sposób. Tłumacz się po prostu, że wsiadłeś w Miasteczku Śląskim, i prosisz uprzejmie o bilet za odliczoną gotówkę, bo tam brak kasy.
Jeśli to nie przejdzie, wszak mogłeś być widziany wcześniej, mamy sytuację podbramkową. Pozostaje jedynie sposób na tzw. umowę-zlecenie. Z niektórymi kontrolerami da się umówić, że jak ci podróż w spokoju zleci, odpalisz mu parę złotych.
Mimo wszystko odradzam korzystania z tego poradnika, do napisania którego natchnął mnie komentarz Egona pod moim blogiem strzebińskim. Inaczej my, zwykli pasażerowie, będziemy wiecznie tkwili w tej prozie podróżniczej serwowanej nam przez monopolistę pt. PKP-PR.
Dodam, że osobiście jestem zwolennikiem płaskiej i przyjaznej dla wszystkich pasażerów taryfy regionalnych przewozów kolejowych, nie wspominając o jej postaci zintegrowanej. Co do samych ulg, gdyby to ode mnie zależało, dysponowaliby nimi jedynie uczniowie i studenci, np. legitymujący się kartą Euro<26. Jesteśmy w Europie, to promujmy rozwiązania europejskie, a nie konserwujmy tak wiele kosztujące nas wszystkich rozwiązania socjalistycznej Polski Ludowej.
ATP
W miarę przeglądania tego forum, zauważam, że nie tylko ja dostrzegam problemy "podróżujących" kolejarzy i "kolejarzy" (celowo rozgraniczyłem na dwie kategorie). Jednak jakby na to nie patrząc, to jestem jak najbardziej za ograniczeniem ulg dla wielu pracowników zatrudnionych przez PKP. Pisałem to w jednym ze swoich postów i napiszę to tutaj raz jeszcze. Darmowe przejazdy koleją powinny należeć się tylko tym pracownikom, którzy pracują w służbie ruchu, czyli maszynistom, pomocnikom maszynistów, kierownikom pociągów i konduktorom oraz Straży Ochrony Kolei. Ludzie Ci wykonują pracę niebezpieczną, odpowiedzialną i przede wszystkim ciągle są w trasie. No, może jeszcze zostawił bym uprawnienia nastawniczym i dyżurnym ruchu. Ale reszta won od koryta!! Dzięki temu skończyły by się również także darmowe przejazdy tych podszywających się pod kolejarzy.
Jak to jest, że zwykły robotnik torowy, kasjer, czy rozsprzęgacz wagonów czy też czyściciel rozjazdów korzysta z pełni praw i przywilejów takich samych jak człowiek, który w stresie i nerwach prowadzi pociąg czy też użera się z niefrasobliwymi "pasażerami" na składzie. Ale w pierwszej kolejności to zabrał bym darmowe przejazdy posłom i senatorom. Ci ludzie należą do najlepiej zarabiających w tym kraju a co z tym się wiąże powinni ponosić pełne koszta zakupu biletu. Pomijając Przewozy Regionalne, to warto zwrócić uwagę, że panowie (i panie) posłowie i senatorowie korzystają z pociągów IC i EC w zasadzie za darmo.
Jedynie z czym nie mogę się zgodzić, to odebranie ulg osobom niepełnosprawnym. Zwykle ludzie przewlekle chorzy zmuszeni są dojeżdżać do przychodni specjalistycznych po kilkadziesiąt czy nawet kilkaset kilometrów, natomiast wysokość renty w tym kraju jest taka, że ciężko z tego opłacić podstawowe rachunki. Sam jestem rencistom, do lekarza dojeżdżam 50 km. Fakt, pracuję do tego, bo przecież żyjąc tylko z samej renty to dawno bym zdechł z głodu i wylądował na bruku, no ale to już inna historia.
Na zakończenie jeszcze dodam, że z tego co autor tu opisał, to nie tylko ja dostrzegam problem zachowania poniżej krytyki panów noszących miano kolejarzy… ups, przepraszam, panie też nie są gorsze. Ostatnio taka jedna pijanica wracała z Łaz do Dąbrowy Górniczej wraz z dwoma panami w pomarańczowych kamizelkach, to wiodła prym w przechylaniu butelki wódki i języku tzw łaciny podwórkowej. A co tam, trzeba pisać prawdę o tym co się dostrzega i wyciągać brudy na światło dzienne. A sami kolejarze mogą sobie na nas psy wieszać, w końcu to my pasażerowie na nich pracujemy….
Dlatego cały czas prosimy Ciebie o aktywny udział na tej stronie www. Dajesz nam swoimi wpisami gwarancję, że nie działamy subiektywnie/jednostronnie.
Pozdrawiam
taka promocja była też swego czasu w pociągach pospiesznych na odc. Dęblin - Lublin. Nie wiem jak jest teraz po przejęciu przez InterCity.
Podgląd wiadomości:
Zamknij podgląd