Dzisiaj (2.III.09) byłem świadkiem naocznym następującej sytuacji. Miejsce: dworzec kolejowy w Katowicach. Czas: godzina 15.25.
Pociąg do Lublińca podstawia się nie na ten peron, co potrzeba.
To mnie nie dziwi:
1) PKP-PR (i wszystkie inne PKP-coś tam)
2) Województwo Śląskie (jako osoba prawna), sponsorujące tą zabawę, ale jednocześnie związane personalnie bon-tonem politycznym
nie panują nad tym. To akurat wiemy.
Pociąg podjechał, pasażerowie wsiadają, zajmują miejsca, sielanka.
Jeden moment i hałas. Jedna z pasażerek zwraca uwagę innemu z pasażerów, że chyba został okradziony. Z kurtki, którą powiesił na przeznaczonym do tego miejscu, udający pasażera, rzekomo rozpłaszczający się w sąsiednim rzędzie, próbował wyciągnąć mu portfel.
I do tej pory jest typowo kryminalistycznie, ale od tej pory będzie smutno. Dzięki postawie (można ją nazwać po staremu obywatelską) wspomnianej pasażerki, ów złodziej trafił kosą na kamień. Okradziony pasażer natychmiast wybiegł za nim z przedziału na dość wypełniony peron, już po drodze zasięgając od świadków tego zdarzenia dodatkowych informacji charakteryzujących w tłumie złodzieja.
Po ledwie kilkunastu sekundach wrócił z nim na pokład, nie bacząc na przyszłe konsekwencje faktu, że - jak się rychło okazało - ów złodziej, dość dobrze udający menela, jest tylko żołnierzem zorganizowanej grupy przestępczej. Naturalnie pasażer, którego dotyczyło to zdarzenie, do domu wrócił z portfelem i to kompletnym. Głośno podziękował współpasażerom za pomoc.
Z jednej strony w zasadzie aż strach pomyśleć, co z owym pasażerem, dojeżdżającym regularnie do Katowic, stanie się, gdy stanie oko w oko z szefem tego gangu za to, jak potraktował jego prostego żołnierza.
Z drugiej strony to wciąż jest pasażer PKP-PR, który kupuje bilet a przede wszystkim poprzez swoje podatki i budżet samorządu Województwa Śląskiego dotuje zarówno operatora (przewoźnika) jak i działalność SOK-u (agencji ochraniającej pasażerów dworca katowickiego).
Więc cały ten smutek, o którym mowa, nie polega na tym, że coś stało się pasażerowi, bo ten jedynie co wyręczył skutecznie przedmiotowy podmiot (a nawet został pochwalony przez współpasażerów za odwagę, że tak szybko i osobiście odnalazł złodzieja), ale na tym, co ten samo podmiot na to, jak to skomentuje?
Działalność grupy przestępczej okradającej pasażerów na dworcu katowickim chyba nie jest niczym nowym, z tego co przynajmniej ja pamiętam. Skoro jeden zwykły pasażer potrafił w ciągu zaledwie kilkunastu sekund rozpracować ją, to jak daleko w udaremnieniu jej działalności zaszli już SOK-iści (agencja ochrony)?
Bo dzisiejsze wydarzenia obserwatorowi zewnętrznemu przydają naprawdę wiele do myślenia. Czy nie wygląda to tak, że pasażerze, płać i płacz, ale broń się sam?
No i może przy okazji cenna informacja dla onego gangu: ustrzegajcie się "pracy" w pociągu o 15.29 do Lublińca, bo jak widać lepsi od was, także od SOK-u (agencji ochrony), nim podróżują.
Data: 02 Mar 2009 18:06
Liczba wypowiedzi: 25
RSS: Nowe wypowiedzi
…i go odzyskałem :)
A było to tak, że biegnąc na pociąg na peronie wypadł mi portfel. Myślałem, że już mam po dokumentach, ale pasażer pociągu IC do Wawy kilka minut po zgubieniu wziął ten portfel i dzwonił do mnie :)
Zauważyłem w pociągu i z Ligoty wracałem go szukać…
Niekończący się temat - złodzieje z K-c. Znam, znam…
Kradną zwykle w EN57. Kradzież odbywa się zazwyczaj przez zawieszenie przez złodzieja kurtki po drugiej stronie siedzenia i "grzebanie" w kurtce, płaszczu zawieszonym obok.
Rysopisy. Jeden to niski grubas, wiek ok. 30-35 lat, krótko ścięty, chodzi w czapce z daszkiem i kurtką przewieszoną przez ramię, drugi rudy, średniego wzrostu, ma szpakowaty nos, chodzi w czarnej kurtce ze skóry. Trzeci jest najniższy i najstarszy z nich - jest łysy. W zimie chodzi w czarnym płaszczu. Jeszcze mają jakiegoś młodego gościa który pewnie "przyucza się do zawodu". Nad nimi "czuwa" taki łysy gościu chodzący w skórze. Pochodzą z K-c Ligoty.
Nikt palcem nie kiwnie aby ukrócić ten proceder. Pierwsza wersja jest taka, że najwidoczniej złodzieje mają cichą umowę z policją i pekapem a przede wszystkim z konduktorami (ci drudzy, którzy tak bardzo lubią pyskować choćby na tej stronie pod płaszczykiem anonimowości w internecie, a w stosunku do katowickich rabusiów są cicho jak mysz pod miotłą) - nie wchodzimy sobie w drogę a Wy nam odpalacie część łupów, tudzież zapewniacie spokój.
Druga wersja: konduktorzy się ich najzupełniej boją. Koledze, który pracował jako rewizor podczas kontroli ci bandyci w ramach kontroli biletów powiedzieli zamiast okazania biletu, że zaraz może wysiąść w czasie biegu pociagu oczywiście…
Ale czy naprawdę nie da się złodziei sprzątnąć stąd? Przecież to się powtarza codziennie i codziennie widać te same złodziejskie ryje (bo o twarzach nie może być mowy). Czy konduktorzy, którzy ich się boją nie mogą zebrać się w kupę i powiedzieć stanowczemu NIE codziennemu okradaniu pasażerów w pociągach na dworcu w K-cach? Czy policjanci, czy SOK-iści w końcu zaczną widzieć złodziei? Przecież dzięki takiej akcji (jak swego czasu w Trzebini) mieli by duży efekt propagandowy!
Na razie śmiem w to wątpić, coś mi w tej sprawie strasznie śmierdzi…
Pierwsza wersja jest taka, że najwidoczniej złodzieje mają cichą umowę z policją i pekapem a przede wszystkim z konduktorami
HOLA HOLA kolego,chyba się trochę zagalopowałeś!!!Czy kierownicy i konduktorzy mają obowiązek pilnowania co się dzieje na peronie w Katowicach?Przyjdż i sam pokaż jak się to robi,chętnie zobaczę!Sam przecież piszesz że doskonale znasz złodzieji to powiedz publicznie co zrobiłeś jako obywatel widząc że okradają ludzi?Czy choć zadzwoniłeś na 112?Śmiem wątpić!!!
Pisać takie głupoty to ja tez potrafię
nie wchodzimy sobie w drogę a Wy nam odpalacie część łupów
Podaj choć jeden przykład który z konduktorów otrzymał od złodzieja "łup"-a jak nie masz takowych to nie pisz bzdur bo w ten sposób każdego można o to posądzić!!!
Rozumiem że konduktorzy w twoich oczach są od wszelkiej brudnej roboty tak?
A gdzie widzisz policję,to oni mają odpowiednie narzędzia prawne do zatrzymywania takich osób.Temat ten jest wałkowany w Katowicach od dawna i nikt nie ma zamiaru z tym skończyć.
Policja twierdzi że muszą złapać złodzieja na gorącym uczynku-czego oczywiście nie potrafią zrobić!Mało tego jeśli już im się to uda to wypuszczają delikwenta,gdyż zazwyczaj kwota lub wartość łupu jest mniejsza niż 250 PLN i nie można zastosować aresztu w tym przypadku.I co ?Facet wychodzi na peron i dalej kradnie.
Mało tego,złodzieje są na peronie np 1 to policja delikatnie przechodzi na peron 3 lub 4 żeby nie przeszkadzać w procederze.
Wszyscy to widzimy i co,kto reaguje kto?Ja mam dowody na moje reakcje (złożone raporty służbowe) a ty masz?
Jeśli nie to nie pisz bzdur.
Najlepiej jest napisać głupoty albo jeszcze nakręcić reportaż tak jak TVN i plota wśród ludzi leci w świat.
Dziękuję koledze za odzew. Co prawda sens nie został zachowany - to są cytaty odnośnie zachowania konduktorów. Przecież napisałem wyraźnie, że to są moje domysły - pasażera, który widzi jak konduktorzy i policjanci nie wchodzą w drogę tym bandytom.
Pomysł - proszę bardzo. Jak drużyna widzi, że złodziej wsiadają do składu to zgłaszać, przez radio megafonowi żeby podniósł raban lub policjantom żeby się natychmiast pojawili w składzie. I tak cały czas złodziei gnębić. Tylko proszę nie pisz, że konduktorzy ich nie widzą.
Oczywiście masz rację - temat był i jest cały czas wałkowany. I masz więcej informacji odnośnie tego procederu. Faktycznie robi się tak dziwnie pusto od policjantów na peronie jak bandyci wchodzą do składu. Chociaż parę razy widziałem, że policjanci (chyba) interweniowali.
Ja się takimi rzeczami nie ciachałem chwalić, ale skoro chcesz. Dwa razy gości spłoszyłem jak mieli zacząć kraść (głośno mówiąc "uwaga złodziej" - ale się ten łysy spaślak szybko zwijał :D). Trzeba mieć naprawdę duży tupet aby kraść w przedziale pełnym ludzi. Coś tam później gadali pod nosem (co spokojnie można zaliczyć do gróźb karalnych).
Oczywiście w pełni się zgadzam z Twoimi argumentami odnośnie tego kulawego prawa, które właśnie rodzi takie rzeczy jak codzienny widok tych typów. Chyba musi dojść do jakiejś tragedii (nie daj Boże!) aby wreszcie zrobiono tu porządek..
Jeszcze raz na koniec powtórzę, że to były tylko i wyłącznie moje domysły! Tak ja to widzę jako pasażer. Dziękuję za słowa człowieka "z drugiej strony" (rozumiem, że jesteś pracownikiem PKP PR) i na koniec pozostaje mi życzyć, że dożyjemy takich czasów, że ci bandyci znikną stąd na zawsze.
PS. Tak się głośno zastanawiam, czy dobrym pomysłem nie byłoby wpuszczenie ochrony na perony i do składów (przecież wynajęcie przez PKP PR to nie są takie duże koszty a bezpieczeństwo z pewnością by wzrosło. Skoro instytucja powołana do tego aby nas chronić nie daje sobie rady, to chyba warto zastanowić się nad innym rozwiązaniem).
Na ten temat można by długo dyskutować .kiedyś próbowałem wyprosić kieszonkowca z pociągu i zostałem kopnięty w brzuch sprawa poszła do prokuratury a prokuratura odmówiła wszczęcia ścigania z urzędu gdyż kierownik pociągu konduktor nie jest funkcjonariuszem publicznym i nie przysługują mu prawa jak funkcjonariuszowi publicznemu,mogę nawet zdradzić nazwisko tego kieszonkowca który mnie kopnął KRZYSZTOF KRAK(…) drugi z nich to ten z Ligoty blondyn ADAM SA(…) jeszcze towarzyszy im ten bez uzębienia tz. bez górnych jedynek KRZYSZTOF WIERZ(…) jeszcze ten gruby z Szopienic GĄS(…).Chore prawo człowieka na słuzbie skopią o prokuratura nic w tej sprawie nie robi a kieszonkowcy w twarz się śmieją ,a prokuratura to prokuratura rejonowa Katowice Centrum-Zachód ul.POCZTOWA 8.
Proszę wyciągnąć wnioski samemu.
Nazwiska skróciłem - nie wiadomo czy prawdziwe.
Wnioski wyciągnięte.
Pytanie takie, co my możemy zrobić i jak to zmienić? Też zostałem raz okradnięty. Żeby było śmieszniej, ostatnio jak czekałem na pociąg panowie policjanci podeszli do mnie i poprosili o bilet, czy mam. Pokazałem, że mam i poszli dalej. Chyba chłopakom się nudziło. Ciekawe, ile osób tego dnia okradziono?
A SOK? W Sosnowcu Głównym konwojują codziennie w dwójkę skrzynki z pociągu do budynku dworca. Fajnie to wygląda. Polecam.
Prokurara nie powinna chronić ani jednych, ani drugich. Prokuratura powinna stać po stronie prawa. Rozumiem Adamie o co Ci chodzi, tylko staram się doprecyzować, by nikt nie wyciągnął niepotrzebnego twierdzenia, iż prokuratura ma być po stronie konduktorów. Jednym słowem: gdy pasażer złamie prawo, to prokuratura się nim zajmuje, gdy konduktor, to konduktorem. Problem w tym, że pasażerów i konduktorów ma się w czterech literach, a jawnie chroni się przestępców. Przecież przy obecnych technikach policyjnych tych gości można złapać w jeden dzień, udowodnić wszystko i wsadzić do paczki. A okradziony zostałem na dworcu w Katowicach już, moja rodzina też ucierpiała. Pytanie: gdzie jest policja i SOK? Czy naprawdę potrzeba SOK-istów na stacji Sosnowiec Główny do ekskortowania elektrycznego wózka wiozącego paczkę z pociągu do budynku dworca? Gdy na peronach okrada się ludzi?
Na temat "pracy" Policji i SOK-u można wiele pisać! Jakieś 2 lata temu zostałem spisany przez dwóch policjantów na dworców w Bytomiu za to, że… "jestem niepełnoletnim a my mamy obowiązek spisywać wszystkich nieletnich przebywających na dworcu". No beton jednym słowem!
Niedługo potem podobna sytuacja również na bytomskim dworcu, ale z udziałem innych nieletnich osób, którzy tym razem zostali spisani przez sokistów.
Czy to jest normalne?
Nie, to nie jest nomalne. Piszemy tutaj powszechnie znane fakty. Mógłbym przytoczyć jeszcze wiele sytuacji, jednak to i tak nic nie zmieni. Pytanie jest następujące. Co my możemy zrobić w tej kwestii? Owszem, paradoksem jest, iż wobec nieskuteczności policji i SOK-istów obywatele zastanawiają się, co zrobić, by wreszcie na dworcu w Katowicach było bezpiecznie. Jakieś pomysły?
A SOK? W Sosnowcu Głównym konwojują codziennie w dwójkę skrzynki z pociągu do budynku dworca. Fajnie to wygląda. Polecam.
Tak z pociągu konwojują w kaskach,kamizelkach i z bronią,a my kierownicy przewozimy te kasy często po 100 km bez żadnej obstawy i konwoju.To jest paranoja!
Tak, to jest paranoja. By nie użyć mocniejszego słowa: debilizm i kretynizm. Zawsze mam niezły ubaw w Sosnowcu, gdy widzę dzielnyh SOK-istów konwojujących skrzynkę z kasą, która jechała z Częstochowy ochraniana li tylko przez kierownika pociągu. Uśmiech z mojej twarzy jednak znika, gdy dowiaduję się, że po raz kolejny kogoś okradziono na dworcu w Katowicach…
Wszystko nie jest takie proste jak by się wydawało. Faktem bezspornym jest, że nikt tak naprawdę nie jest święty.
1. Zacznę od pasażerów by nie wywołać kolejnej burzy z kolejarzami. Zatem często sami pasażerowie prowokują złodzieja do kradzieży. Większość kradzieży następuje po uprzednim rozpoznaniu. Złodziej nie kradnie na oślep. On najpierw upatruje sobie ofiarę, obserwuje ją, ustala co ofiara ma przy sobie, gdzie i czy opłaca mu się ryzykować. Często obserwowałem przy kasach ludzi wyciągających portfele z kieszeni i nie ukrywających ich zawartości. Każdy kto stał z kupującym bilet mógł na szybko przeliczyć ile w tym portfelu się znajduje. Złodziej obserwuje potem gdzie pasażer portfel wkłada, stara się wyczuć czy pasażer podatny jest na bodźce zewnętrzne. Często obserwuję ludzi, którzy zachowują się zupełnie beztrosko, nie reagują na otoczenie…. to potencjalne ofiary złodziei. Temu można zapobiec!! Wystarczy wcześniej (przed wejściem na dworzec) odliczyć sobie gotówkę potrzebną do zakupu biletu i tylko ją wyjąć z kieszeni przy kasie.
Często też złodzieje prowadzą rozpoznanie wśród osób robiących zakupy w dworcowych budach (głównie w "pasażu handlowym"). Większość tych bud należy do przestępców (lub osób powiązanych z przestępczością - co na jedno wychodzi). Na pozór miła i ładna ekspedientka może okazać się osobą przekazującą złodziejom informacje. Dość często miałem okazję obserwować takie sytuacje.
Wsiadanie do pociągu - tu zwykle dochodzi do kradzieży i w wielu przypadkach pasażerowie sami stwarzają złodziejom do tego dogodną okazję. Często wracałem pociągiem przyspieszonych "Soła" (Żywiec - Łódź Fabr) z Katowic 18.30 do Zawiercia. Miałem okazję widzieć dziki tłum rzucający się jeszcze w biegu pociągu do drzwi i przepychający się celem znalezienia miejsca siedzącego. W tym tłumie najlepiej czuje się złodziej, ponieważ w tłoku pasażer jest najmniej odporny na bodźce dotykowe.
Wreszcie należało by wspomnieć o tzw i dobrze wszystkim znanej znieczulicy społecznej. Otóż w większości przypadków ludzie widzący przestępstwo nie reagują - z różnych powodów, głównie dlatego by potem nie uczestniczyć w przesłuchaniach, by nie podawać swoich danych do oficjalnych protokołów, z obawy zemsty, braku czasu. Jednak mało kto pomyśli, że kolejnego dnia to on może być ofiarą przestępstwa. Na koniec - większość tego typu spraw nie jest zgłaszana organom ścigania z podobnych j.w. powodów a w myśl prawa - nie ma zgłoszenia - nie ma przestępstwa.
2. Obsługa pociągów: cóż, temat też długi jak rzeka a moje pytania pojawiają się znów w tym temacie (notabene zadane w innym na które nie doczekałem się odpowiedzi). Tajemnicą Poliszynela jest fakt współpracy CO NIEKTÓRYCH kolejarzy z grupami złodziei działających na terenie PKP. Kilku konduktorom zostały udowodnione przestępstwa czerpania korzyści majątkowych z procederu uprawianego przez grupy przestępcze lub sam udział w nich. Słynna akcja Policji i SOK przy współudziale TVN na stacji w Trzebini jest tylko wierzchem góry lodowej, jednak dobitnie potwierdza moje słowa. Konduktorzy czy inni kolejarze podejmując się współpracy z grupami przestępczymi robią to albo z chęci zysku albo ze strachu. Jednak jakby na to nie patrzeć osoba, która jest zastraszana ma w tym kraju status ofiary i nawet jeśli godzi się na współpracę z przestępcami, to jeśli równolegle nawiąże współpracę z organami ścigania nie ponosi odpowiedzialności karnej a w sprawie otrzymuje status świadka. Dzięki temu można zatrzymać na gorącym uczynku sprawców zarówno kradzieży jak i zastraszania, co daje przesłankę do postawienia zarzutów o wiele poważniejszych niż zwykłej kradzieży, która jak wszyscy dobrze wiedzą jest traktowana przez nas system prawny trochę z przymrużeniem oka. Mam tu na myśli rozgraniczenie wysokości szkody.
Wracając do początku wątku, czyli moich pytań:
Na jakiej podstawie odbywają "podróż" handlarze nielegalnym alkoholem i dlaczego obsługa pociągu nie zgłasza faktu obecności takowych na składzie organom ścigania?? Do puki na takie, wydawać by się mogło, błahe sprawy będziemy patrzeć z przymrużeniem oka to przestępcy będą się czuć nadal bezkarnie. Wszystkim przypominam, że zarówno sprzedaż alkoholu na terenie PKP jak i jego spożywanie jest prawnie zabronione w myśl Ustawy o Wychowaniu w Trzeźwości i Przeciwdziałaniu Alkoholizmowi. Jest to wykroczenie a w przypadku sprzedaży alkoholu nieletniemu przestępstwo. Tylko kto ściga pociągowych handlarzy????
Po części odpowiem na te pytania: osobnicy ci podróż odbywają za darmo, bez biletu, zwykle na tzw "jedną stacyjkę tylko jadę panie kierowniczku". Nikt ich nie ściga, no chyba, że na składzie znajdzie się taki upierdliwiec jak ja i zadzwoni na Policję ;P
3. SOK czyli temat nr trzy. Trochę w ostatnich latach się zmienia poprzez wymianę kadry na ludzi młodych i odpowiednio przeszkolonych, jednak w wielu przypadkach wśród SOK-istów pracuje jeszcze wielu starych obiboków, którzy do tej pracy wcale się nie nadają. Ulubionym zajęciem tychże panów jest gonienie za MK, czyli osobami fotografującymi kolej. Gdzie im tam złodzieje. Z własnych doświadczeń:
St. Piekary Śląskie Szarlej. Rok 2006. SM31 wytacza ze skupu złomu wagony wyładowane złomem. Grupa młodocianych złodziei sprawnie wskakuje w biegu na wagony i wyrzuca kęsy stali. Zgłoszenie do SOK wychodzi przez radio od mechanika. Cała scena jest przeze mnie nagrywana. Pociąg wjeżdża na stację, pojawia się patrol SOK. Jak myślicie, do kogo się doczepili??? Z przykrością muszę stwierdzić, że banda nastoletnich złodziei okazała się dla tych panów "dziećmi:.
St. Mysłowice. Rok 2006. Stoję pod nastawnią z kamerą i czekam na wyjazd elektrowozu 182 będącego w dzierżawie PCC. Obok znajdującego się nieopodal magazynu towarowego stoi dwóch SOK-istów i prowadzi ożywioną dyskusję z grupą okolicznych złodziei węgla. W pewnym momencie jeden z nich dochodzi do mnie i prosi, by ich nie filmować. Po wyjeździe 182 przenoszę się 200 metrów dalej na stację. Tam znów grupa graficiarzy smaruje mur oporowy….
Cóż, fakty mówią same za siebie.
Wracając do tematu okradania samych podróżnych. By udowodnić złodziejowi winę musi być najpierw zgłoszenie, wszczęcie postępowania, ustalenie świadków, zatrzymanie a następnie przeprowadzenie dalszych czynności dowodowych. W większości przypadków złodzieje unikają odpowiedzialności karnej z powodów, które wyżej opisałem.
Na ten temat można by długo dyskutować .kiedyś próbowałem wyprosić kieszonkowca z pociągu i zostałem kopnięty w brzuch sprawa poszła do prokuratury a prokuratura odmówiła wszczęcia ścigania z urzędu gdyż kierownik pociągu konduktor nie jest funkcjonariuszem publicznym i nie przysługują mu prawa jak funkcjonariuszowi publicznemu,mogę nawet zdradzić nazwisko tego kieszonkowca który mnie kopnął KRZYSZTOF KRAK(…) drugi z nich to ten z Ligoty blondyn ADAM SA(…) jeszcze towarzyszy im ten bez uzębienia tz. bez górnych jedynek KRZYSZTOF WIERZ(…) jeszcze ten gruby z Szopienic GĄS(…).Chore prawo człowieka na słuzbie skopią o prokuratura nic w tej sprawie nie robi a kieszonkowcy w twarz się śmieją ,a prokuratura to prokuratura rejonowa Katowice Centrum-Zachód ul.POCZTOWA 8.
Proszę wyciągnąć wnioski samemu.
Rozumiem, tylko na odmowę wszczęcia postępowania przysługuje odwołanie do Prokuratury Okręgowej. Czy z tego przywileju konduktor skorzystał??
A nie zakład w którym pracuje?
Tutaj również proszę usunąć nazwiska kieszonkowców.
**Natychmiast proszę usunąć nazwiska na tej stronie **
A dlaczego?
Bo jest coś takiego jak ochrona danych osobowych.
Przeczytałem uważnie wszelkie instrukcje dotyczące pracy drużyn konduktorskich, prześledziłem ze zdwojoną uwagą wszelkie zarządzenia, byłem uważnym słuchaczem szkoleń drużyn konduktorskich, prześledziłem na miarę skromnych moich możliwości kilka ustaw i rozporządzeń i nigdzie nie znalazłem wzmianki o tym aby to drużyny konduktorskie były odpowiedzialne za likwidowanie ZORGANIZOWANYCH GRUP PRZESTĘPCZYCH, mało tego na pewnym szkoleniu Oficer Policji jasno stwierdził, iż za likwidację tego zjawiska odpowiedzialne są:
1. Policja lub inne służby państwowe
2. SOK szczególnie w zakresie prewencji
3. Przewoźnik w zakresie całościowym w tym powiadomienie służb, monitoring i analizowanie zagrożeń, zapewnienie ochrony przez specjalistyczną służę ochroniarską itd.
Do moderatorów tej strony proszę usunąć nazwiska kieszonkowców inne nazwiska np Tomasza Jnusa pochwały z poc 520 zostały usunięte przez was więc proszę usunąć również te.
Nazwiska skróciłem - nie wiadomo czy prawdziwe.
Jak najbardziej prawdziwe jak pan chce panie ADAMIE DZIURA to możemy sie spotkać to panu udostępnie papiery z prokuratury mieszka pan w TARNOWSKICH GÓRACH także żaden problem zapraszam na spotkanie.
Panie DZIURA i czemu pan nie odpowiada zawsze tyle się pan udziela a tu nagle nic a może kieszonkowcy już panu pogrozili ?