Witam. Chciałbym podzielić się moimi wrażeniami z minionego weekendu, który spędziłem w pociągach pośpiesznych i TLK z tzw. "biletem podróżnika".
Od kilku tygodni zastanawiałem się, jakie miasta mógłbym odwiedzić w tym miesiącu. W lutym byłem we Wrocławiu, w kwietniu w Bielsku Białej, Pszczynie i Krakowie, a w zeszłym roku w Poznaniu. Pomyślałem więc, że jeszcze nie dotarłem do Warszawy i do Łodzi, dlatego za swój cel postawiłem sobie te właśnie miasta. Znajomy miłośnik kolei podpowiedział mi, abym skorzystał z "biletu podróżnika". Jest to ciekawa oferta dla osób, które podczas weekendów korzystają z pociągów pośpiesznych i TLK. Polega ona na tym, że kupując bilet w klasie 1 lub 2 (odpowiednio 95 zł. i 65 zł.), możemy bez ograniczeń korzystać z wyżej wymienionych kategorii pociągów, od godziny 19 w piątek, do godziny 6 rano w poniedziałek. Należy jednak pamiętać, że przed podróżą pociągiem Tanich Linii Kolejowych musimy dokupić miejscówkę do biletu podróżnika, która w tym wypadku kosztuje 50% normalnej ceny miejscówki, czyli 2,50 zł.
Dojazd z Bytomia do Warszawy
18 lipca 2009 roku. Godzina 3:30 nad ranem. Budzik, 20 minut przy kawie, poranna toaleta, ścielenie łóżka. Niby proste czynności, ale gdy przychodzi mi je wykonywać przed podróżą, robię to z uśmiechem na twarzy i pełną radością. Przecież niecodziennie przychodzi mi wyjeżdżać do tak odległych ode mnie miast.
Plan podróży miałem już ustalony co do minuty. Postanowiłem sobie, że do Warszawy pojadę pociągiem TLK Augustyn Kordecki, relacji Gliwice-Warszawa Wschodnia. Grzech bym popełnił, gdybym nie wybrał tegoż pociągu, ponieważ:
- odpowiadała mi godzina wyjazdu z Bytomia (4:43)
- jest to bezpośrednie połączenie Bytomia ze stolicą
- 1/3 trasy biegnie przez CMK
- bardzo wysoki (jak na TLK) [b]standard wagonów
- niewielka frekwencja (przynajmniej na obszarze GOP-u, ale o tym w następnym akapicie)
- PKP IC najprawdopodobniej spisało już ten pociąg na straty, a druga okazja do przejażdżki Kordeckim na pewno mi się nie przytrafi
Ok, ale przejdźmy do rzeczy. W drodze na dworzec zastanawiałem się, "ilu pasażerów będzie oczekiwało na mojej rodzinnej stacji? Dwie? Trzy? Na pewno nie więcej, przecież mamy sobotę, a podobno z Kordeckiego mało kto korzysta. Chociaż z drugiej strony, @Dave na infokolej kilka dni wcześniej napisał, że w Bytomiu przeważnie wsiada do tego pociągu po 10/15 osób…" Po wyjściu na peron 3 bytomskiego dworca uzyskałem jednoznaczną odpowiedź na nurtujące mnie pytania. Około 15 osób. Byłem miło zaskoczony tym bardziej, że była to sobota.
Po kilkunastu minutach oczekiwania, wtoczył się mój pociąg. Skład Kordeckiego to EP08-010+2+2+2+1. Nie ukrywam, że cieszyłem się z faktu, że ciągnie nas "świnia", bo wiedziałem, że rozwiniemy zawrotną prędkość 140km/h (oczywiście na CMK). Wiecie, nigdy nie podróżowałem żadnym pociągiem przy tej prędkości, a już na pewno nie na najszybszej linii kolejowej w Polsce, stąd też moja radość. Bez problemu znalazłem miejsce numer 35 (przy oknie), w wagonie numer 7.
Podróż przebiegała sprawnie. W Katowicach dosiadło się kilkunastu pasażerów, jednak tłoku nie było. Przejazd przez Mysłowice, a następnie szlakiem z Mysłowic do Jaworzna Szczakowej był najtragiczniejszy w całej podróży. Wlekliśmy się niemiłosiernie. Z tego co pamiętam, to kilka dni wcześniej były poważne utrudnienia w Mysłowicach z powodu zalanego toru numer 1. Tak też w ślimaczym tempie dotarliśmy do Jaworzna z ok. 10-minutowym opóźnieniem.
Z każdą stacją dosiadało się coraz więcej pasażerów. Największą frekwencję jednak wygenerował Olkusz, gdzie wsiadło kilkadziesiąt osób. Do mojego przedziału dosiadły się aż 3 osoby. Na następnych stacjach dosiadło się już niewiele osób. Tak też do Warszawy Centralnej dojechaliśmy z ok. 50% frekwencją i 10-minutowym spóźnieniem, które stanowczo trzymaliśmy od samego GOP-u.
Zwiedzanie Warszawy
W stolicy byłem umówiony z kolegą, który poza koleją ma podobnie zainteresowania do moich, tzn. podróże i turystyka. Pełnił on rolę mojego "przewodnika" po Warszawie…
Pierwsze wrażenie po wyjściu z pociągu na perony dworca centralnego? Żadne zdjęcie nie jest w stanie przedstawić nędzy, jaka tutaj panuje. O dziwo nie czułem żadnych nieprzyjemnych zapachów, co mnie naprawdę zaskoczyło. Tyle się naczytałem w internecie i prasie, że na centralnym najzwyczajniej w świecie śmierdzi, a tutaj miła niespodzianka…
No i rozpoczęliśmy zwiedzanie Warszawy. Nie będę Wam opisywał szczegółów, gdyż nie o to w mojej relacji chodzi. Napiszę tak, to na czym najbardziej mi zależało, zobaczyłem, tj.:
- Pałac Kultury i Nauki (tuż po wyjściu z dworca)
- Krakowskie Przedmieście z wszystkimi zabytkami i obiektami (m.in. Pałac Prezydencki czy kościół św. Krzyża)
- Plac Zamkowy wraz z Zamkiem Królewskim
- Stary Rynek
- Barbakan
- Teatr Wielki
- Łazienki
- Ogród Saski
- Wisłę i Syrenkę
- Metro (oczywiście wraz z przejażdżką)
- Złote Tarasy
- Dworzec Warszawa Wschodnia wraz z przejażdżką SKM na trasie Warszawa Śródmieście-Warszawa Wschodnia-Warszawa Śródmieście (14WE)
Chciałem jeszcze dotrzeć na ulicę Wiejską i Grójecką, ale niestety zabrakło mi czasu… Może to i dobrze?
Na zwiedzanie Warszawy miałem ok. 8 godzin, czyli wystarczająco dużo, aby zobaczyć praktycznie całe śródmieście. Czy mi się podobało? Pewnie! Uważam, że Warszawa jest na prawdę pięknym miastem, z bogatą historią i mnóstwem wspaniałych zabytków/miejsc, które warto zobaczyć. Polecam każdemu, kto jeszcze nie miał okazji być w tym mieście!
Poza tym na największy "+" zasługuje moim zdaniem system komunikacji miejskiej, który wywarł na mnie największe wrażenie. Po centrum Warszawy poruszaliśmy się z dobowym biletem ZTM, wartym 7 zł. i obowiązującym w autobusach, tramwajach, metrze, a także w SKM. W GOP-ie coś takiego jest nie do pomyślenia. W stolicy to szara codzienność, coś normalnego, naturalnego…
No, ale niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Zaplanowane miałem, że do Katowic wrócę pociągiem pośpiesznym Hutnik. Co prawda godzinę później miałem Kordeckiego, ale zależało mi na przejażdżce "wiedenką".
Powrót na Śląsk
18 lipca 2009 roku. Godzina 17:12. Dworzec Warszawa Centralna. Wtacza się pociąg pośpieszny Hutnik, relacji Ełk-Racibórz. Skład pociągu to EU/EP07+1+bohun+bohun+bohun+wagon do przewozu rowerów. Przynajmniej dwa pierwsze bohuny były całkowicie zarezerwowane dla kolonistów. Nie wiem, jak wyglądała sprawa z trzecim bohunem. Frekwencja wynosiła ok. 110%, a po dołączeniu pasażerów z Warszawy, sięgnęła jakiś 150%! Ludzie siedzieli na korytarzach, schodach, w przedsionkach wagonów, z wielkimi walizkami i dziećmi. Do tego okropny upał (w tym dniu były 33 stopnie w cieniu). Warunki podróżowania równe zeru.
Ze zdenerwowania napisałem nawet SMS-a do Krzysztofa21, aby napisał o tym fakcie na infokolej. Ktoś pewnie zapyta, na jakim odcinku aż połowa pociągu była zarezerwowana dla kolonistów? Już odpowiadam, Giżycko-Katowice! Myślę, że dalszy komentarz jest zbędny. Na pocieszenie dodam, że sporo osób wysiadło w Częstochowie i udało mi się znaleźć wolne miejsce. A co z konduktorami i kierownikiem pociągu? Nie mam bladego pojęcia. Przez całą podróż od Warszawy Centralnej aż do Katowic, nie odbyła się ani jedna kontrola biletów…
Do stolicy woj. śląskiego dotarliśmy na czas. Musiałem poczekać około 20 minut na pociąg pośpieszny Wolin, relacji Kraków Płaszów-Świnoujście, aby wrócić nim do Bytomia. O 21:57 na peron 4 katowickiego dworca wtoczyła się EU/EP07 z czterema wagonami klasy 2. Część tych wagonów była zarezerwowana, na szczęście w przeciągu dwóch minut SM42 dołączyła jeszcze cztery dodatkowe wagony klasy 2. Frekwencja w dołączanych wagonach bardzo słaba, łącznie kilkadziesiąt osób. Do Bytomia przyjechaliśmy planowo i bez żadnych problemów. Jako ciekawostkę napiszę, że byłem jedyną osobą, która wysiadła z tego pociągu…
Tak więc zakończył się pierwszy dzień mojego weekendu z biletem podróżnika. Jednocześnie zapraszam do przeczytania drugiej części mojej relacji, dotyczącej wyjazdu do Łodzi.
Drugi dzień do Łodzi
19 lipca 2009 roku. Godzina 3:30 nad ranem. Budzik, kawa i poranna toaleta. Wszystkie czynności wyglądały podobnie do tych, które wykonywałem dzień wcześniej. Różnicą jednak była paskudna pogoda na dworze i inny cel wyjazdu…
Niestety Bytom nie posiada bezpośrednich połączeń z Łodzią, dlatego aby dostać się do tego miasta, musiałem najpierw dojechać do Katowic. Kilkanaście minut po godzinie 5 rano miałem autobus linii 820, relacji Tarnowskie Góry-Katowice Stawowa. W autobusie tylko kilkanaście osób, ogólnie luźno. Aż zacząłem się zastanawiać, czy to aby na pewno 820? No tak, logiczne że to ta linia, przecież jest niedziela i wczesne godziny poranne. Podróż do Katowic odbyła się sprawnie i szybko.
Po 30 minutach byłem już na miejscu. O godzinie 6:13 miałem pociąg pośpieszny Doker, relacji Katowice-Gdynia Główna/Kołobrzeg. Składu pociągu niestety nie jestem w stanie Wam przytoczyć, jednak większość wagonów to tradycyjne "mechpomy". Frekwencja nie powalała na kolana, ale co się dziwić? Przecież Katowice to dopiero stacja początkowa, a z każdą następną robiło się coraz "gęściej". Pragnę zauważyć, że dużo osób dosiadło się w Sosnowcu i w Zawierciu. Podróż przebiegała sprawnie i bez większych problemów, aczkolwiek do Łodzi Kaliskiej dojechaliśmy z ok. 15-minutowym opóźnieniem…
Po wyjściu z pociągu byłem dość pozytywnie zaskoczony. Łódź Kaliska wcale nie jest tak tragicznym dworcem, jakby się mogło wydawać. Hol dworca bardzo przyjemny i czysty. Wszystko dobrze oznakowane, nie miałem najmniejszych problemów, aby połapać się w tym, co gdzie jest. Jedyny minus dworca kaliskiego to niskie perony i ich krótkie zadaszenie. Mimo tego, w skali od 0 do 10 oceniam ten dworzec na 7-kę.
Łódź jest bardzo często przedstawiana jako stare, brzydkie, pofabryczne miasto, w którym nie ma nic ciekawego do zobaczenia. Wydaje mi się, że jest to opinia "na wyrost". Kto dłużej pochodził po śródmieściu tego miasta ten wie, że ma się ono czym poszczycić, czymś co wyróżnia Łódź na tle innych miast.
Zwiedzanie Łodzi
Co widziałem w Łodzi i co mogę polecić osobom, które nigdy tutaj nie były?
- Ulica Piotrkowska z przepięknymi kamienicami, od których nie sposób oderwać wzrok
- Łódzka "Manufaktura"
- Pałac Poznańskich
- Ratusz przy placu Wolności
- Pomnik Tadeusza Kościuszki na placu Wolności
- Cerkiew Prawosławna
- Liczne pomniki w ciągu ulicy Piotrkowskiej
Do kompletu obiektów, które chciałem zobaczyć brakuje mi tylko Teatru Wielkiego…
Powrót przez Wrocław
W Łodzi zabawiłem ok. 4 godzin. Dlaczego tylko tyle? Ano dlatego, że postanowiłem, iż wrócę do domu przez Wrocław. O 13:58 miałem pociąg pośpieszny Wrocławianin, relacji Warszawa Wschodnia-Wrocław. Skład tego pociągu to EP07-1033+2+2+1+2+2. Frekwencja przyzwoita, około 70%. Podróż do Wrocławia przebiegła bez większych problemów.
We Wrocławiu miałem tylko 2 godziny (z hakiem) wolnego czasu, który wykorzystałem na krótki spacer po ścisłym centrum, a przede wszystkim po Rynku.
Co tu dużo opisywać? Wrocław jak Wrocław, kto był, ten wie jak tu jest. Gdybym miał się wyprowadzić z Bytomia, to Wrocław byłby jedynym celem mojej wyprowadzki. Generalnie jeśli macie okazję, a nigdy nie byliście w tym cudownym mieście, to odwiedźcie je obowiązkowo! Gwarantuję, że nie będziecie tego żałować.
O godzinie 20:35 miałem pociąg pośpieszny Gwarek, relacji Ustka/Słupsk-Katowice. Bardzo wielu pasażerów wysiadło we Wrocławiu, dlatego też nie miałem problemu ze znalezieniem miejsca przy oknie. Jednak z każdą następną minutą pasażerów przybywało (pociąg stoi we Wrocławiu 15 minut). Do Katowic wyjechaliśmy z ok. 70% frekwencją. Był to już przedostatni etap mojego weekendu, przez co zrobiłem się śpiący i zacząłem przysypiać. W Katowicach wstawiliśmy się punktualnie, co może potwierdzić @Dave, który wraz ze mną jechał tym pociągiem, o czym dowiedzieliśmy się dopiero na forum.
Z Katowic do Bytomia wróciłem ostatnim tramwajem linii 19. W prawdzie mogłem poczekać godzinę na pociąg pośpieszny Podhalanin, relacji Zakopane/Wisła Głębce-Szczecin, ale byłem na tyle zmęczony, że chciałem czym prędzej dostać się do domu.
W Bytomiu byłem ok. godziny 0:30. Był to już ostatni etap mojego weekendowego podróżowania. Uznaję ten weekend za bardzo udany.
Mam nadzieję, że nie zanudziłem nikogo na śmierć tą dość obszerną relacją.
Kolejny weekend z biletem podróżnika planuję na sierpień. Niestety, ale póki co moje plany nie są w 100% pewne, dlatego nie zdradzam szczegółów co do miejsc, jakie chciałbym odwiedzić.
Bardzo serdecznie pozdrawiam i dziękuję za przeczytanie moich wypocin.
@mk1992.
Dobrze wiedzieć, że w Hutniku do Katowic był taki tłok:P Ja akurat z koleżanką jechaliśmy jako ankieterzy tym drugim w kierunku Ełku i co prawda też były tłumy, ale konduktorzy normalnie dawali radę sprawdzać. A rezerwacjami się nie dziw - też mieliśmy w jeden dzień zarezerwowane wszystkie przedziały w wagonie rowerowym dla kolonii, przez co ludzie jadący z rowerami rzucali bluzgami, których nie warto przytaczać, że "jak to k możliwe, że ktoś sobie rezerwuje przedziały w wagonie rowerowym, skoro to powinny być przedziały dla tych, co jadą z rowerami, czujemy się jak bydło". A znowu w niedzielę mieliśmy rezerwację dolnego pokładu w piętrusie również dla kolonii, ale że konduktorzy nie chcieli mieć problemów, że ktoś pozrywa kartki i wlezie na ten parter, to zamknęli cały wagon i powiedzieli, że jak przyjdzie kolonia to dopiero wtedy udostępnią wolny górny pokład dla pozostałych pasażerów. I tak jechaliśmy w tłoku od Giżycka aż do Działdowa, bo w Olsztynie kolonia nie wsiadła, ale kierownik stwierdził, że na wszelki wypadek woli przytrzymać wagon zamknięty w razie gdyby gdzieś dalej wsiedli.
A co się działo w piątek to lepiej nie wspominać… Mieliśmy pociąg zawalony gorzej chyba niż ty, bo całe tłumy wracały z pracy z Warszawy do Żyrardowa i Skierniewic, mimo że kilka minut po nas miał jechać skład 2xED74, który mijaliśmy na Wschodniej i był zupełnie puściutki.. No ale wiadomo, poczekać 5 czy 10 minut nie można, bo trzeba być szybciej:P No i z tego powodu od Centralnej aż do Skierniewic nawet nie wychylaliśmy się z konduktorami z przedziału służbowego, bo się nie dało, ludzie jechali wręcz przytuleni do siebie nawzajem, bo nie było już żadnego wolnego miejsca… Ale przygoda była :) A z tego co nam powiedział nasz koordynator w firmie, to w zależności od tego, jak te badania ankietowe wyszły, to jest możliwość, że we wrześniu mogłaby się odbyć jeszcze druga edycja, ale na to trzeba poczekać, aż przeanalizuje się te badania. ;)
Tak, jak pisales, na terenie woj. Slaskiego pociag Kordecki nie ma zbyt duzej frekwencji. Jedna z przyczyn jest dublowanie sie z IC z Bielska: Kce -> WwaCen: odpowiedniom dla TLK to 4.58->9.20, IC 6.00 ->8.50, i co ciekawe podobnie jest w powrocie: WwaCen -> Kce: TLK 18.30 -> 22.43, IC tez do Bielska 19.25 -> 22.10, wiec bielski pociag po prostu po drodze wyprzedza TLK Kordeckiego, i to w obie strony. A coraz wieksza liczba podroznych najbardziej ceni sobie podczas wyboru srodka lokomocji wlasnie czas, a nie oszczednosc kilku zlotych. Poza tym coraz wiecej podroznych korzysta z ofert typu bilet podroznika, a wiec niezaleznych od czasu jazdy i trasy.
Uwazam, ze mozna by sprobowac uratowac ten pociag np. poprzez zniesienie obowiazku rezerwacji na odcinku Gliwice - Olkusz i udostepnienie go dla podroznych z biletami PKP PR i KZK GOP chocby na odcinku Gliwice - Katowice, badz Gliwice - JSzczakowa. Inna mozliwosc to skrocenie relacji do trasy Olkusz - Warszawa lub tez ewentualnie JSzczakowa - Warszawa. Jazda z Katowic nie jest konieczna ze wzgledu na wspomnany wyzej pociag z Bielska. Mozna tez sie zastanowic nad ograniczeniem kursowania tego pociagu do wybranych dni.
Obawiam sie, ze jezeli zaden z tych krokow nie bedzie podjety, to los tego pociagu bedzie przesadzony. Po prostu za niedlugo nie bedzie go w rozkladzie jazdy.
Jeżdżę w większość poniedziałków Kordeckim z Katowic. Faktycznie w Katowicach mało osób wsiada, niewiele też przyjeżdża. Ekipa konduktorska też dopiero w Katowicach wsiada.
Mysłowice tragedia, oprócz zalania toru jest chyba problem z wiaduktem (a remont lini w kierunku Krakowa od Katowic dopiero w zakresie przygotowania przetargu na projekt). Od Jaworzna jest lepiej, ale niezbyt dużo. W sumie, w wagonach są wyświetlacze podające prędkość aktualną - nie wiem, z GPSu? I fakt, Bukowno, Olkusz, Wolbrom a może i Kozłów oraz Włoszczowa to główne miejsca zasilenia pociągu w pasażerów. W Grodzisku Mazowieckim raczej nikt nie wsiada, za to raz ktoś wysiadał. Ale po coś ten bilet dojazdowy jest.
Z reguły i tak śpię, bo pora jest barbarzyńska.
Ze dwa razy wracałem nim w piątek, akurat raz przed świętami, miejsc wolnych nie było. Na korytarzach bez tłoku, ale jednak.
Krótko po tym jak zmienili go z pospiesznego w TLK jeździły stare wagony, ale zmienili i te nowe to faktycznie ewenement.
Nie będzie go, to zamienię go na samochód, 55zł x 5 za 6 przejazdów (karnet) to nie 6 x 97 za ekspres lub 107 za IC. Więc nie jest to tylko kilka złotych różnicy…
A samochód to ok. 70 złotych, tylko spać się nie da albo czytać książki.
A jeżdżę co tydzień więc…
Aha, EP08 nie zawsze jeździ(ła) na przodzie.
A w piątki akurat wracam Hutnikiem. W wakacje jeżdżą piętrusy i w zdecydowanie mniejszej liczbie niż pulmany. Których to w pozostałych okresach jest zdecydowanie więcej. Do Skierniewic i Żyrardowa jak się nie wepcha na samym początku to nie ma szans na siedzenie - tłumy wracają z pracy codziennie. A do Warszawy Centralnej pusty to on nie przyjeżdża. Ostatnie dwa razy siedziałem na schodkach do Częstochowy. Sprawdzanie biletów też dopiero za Koluszkami raczej. W Katowicach się wyludnia.
Nawet spóźniony mocno nie przyjeżdża, bo ma zaplanowane długie postoje na stacjach pośrednich, więc nie stoi tyle i nadrabia.
I też mam na niego karnet na 6 przejazdów za 51zł x 5.
Niestety, bilet podróżnika mi nie pasuje.
Podgląd wiadomości:
Zamknij podgląd