Samorządowa spółka PKP Przewozy Regionalne ma 138 mln zł straty, która powstała w zeszłym roku. Audytorzy zalecają jej podział na 15 oddziałów – inaczej zadłużenie firmy będzie się powiększać
Spółka została przejęta od rządu w dość precyzyjny sposób, jednak nie przewidziano kryzysu, który wpłynął na zmniejszenie liczby pasażerów. A to przełożyło się na znacznie mniejsze niż oczekiwano wpływy – powiedział Jerzy Kryger, członek rady nadzorczej spółki PKP Przewozy Regionalne. – Podniesienie przez marszałków dotacji o 12 proc. w stosunku do zeszłego roku miało wystarczyć na zbilansowanie działalności w 2009 r. – dodaje.
Tak się jednak nie stało. Marszałkowie przejęli od rządu spółkę PKP Przewozy Regionalne w grudniu zeszłego roku – teoretycznie bez długów. Jednak po tym jak ówczesny zarząd stwierdził, że nie może podpisać się pod zrobionym biznesplanem, pojawiły się wątpliwości co do faktycznego stanu spółki. Dlatego właściciele zalecili zrobienie audytu, by dowiedzieć się, co właściwie od rządu przejęli.
Już w tym roku po zrobieniu wstępnego bilansu okazało, się ze zeszły rok spółka zakończyła stratą w wysokości 138 mln zł. Władze spółki wciąż czekają na wynik audytu. Strata bilansowa spółki ma wynosić 1,2 mld zł.
Zeszłoroczna strata na działalności mogła zostać pokryta z kapitału zapasowego, jednak zapadła decyzja o wykorzystaniu na ten cel środków z bieżącej działalności spółki w roku 2009. Tymczasem zobowiązania zamiast maleć lawinowo rosły. Tylko w ciągu pierwszych czterech miesięcy funkcjonowania spółki pod opieką nowych właścicieli długi urosły o ok. 100 mln zł.
Wśród wierzycieli jest m.in. PKP InterCity, które nie może odzyskać pieniędzy za sprzedane w kasach PKP PR bilety na pociągi InterCity i PKP SA, którym z kolei PR zalegają ok. 8 mln zł za wynajem ok. 1000 kas na polskich dworcach. Dlatego PKP SA wypowiedziały już umowy Przewozom Regionalnym. Ale najwięcej, bo 66 mln zł, spółka na koniec kwietnia była winna PKP PLK za korzystanie z torów. Te zaległości stara się jednak sukcesywnie spłacać.
W ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2008 roku PKP Przewozy Regionalne obsłużyły 54 mln osób, w analogicznym okresie tego roku – o 3 mln pasażerów mniej. Różnica spowodowana jest również tym, że przed usamorządowieniem spółki zostały z niej wyłączone i przekazane do PKP InterCity pociągi międzyregionalne. Większość z tych tras jest, w przeciwieństwie do połączeń regionalnych, dochodowa. Marszałkowie postanowili więc część z nich wprowadzić do swojej oferty i konkurować tym samym z PKP IC. To nie poprawiło jednak kondycji finansowej spółki.
– Audytorzy stwierdzili, że dobrym wyjściem, pozwalającym na kontrolowanie ponoszonych przez spółkę kosztów i przychodów na terenie poszczególnych województw będzie podzielenie jej na 15 samodzielnych oddziałów – mówi Jerzy Kryger. Przekształcanie dotychczasowych jednostek wykonawczych rozpoczęło się w maju i powinno zakończyć do końca roku. Obecnie PKP Przewozy Regionalne są jedną spółką, która ma 16 udziałowców. Co ciekawe, największym z nich jest samorząd Mazowsza, który akurat z jej usług nie korzysta. Ma swoją spółkę – Koleje Mazowieckie.
Jeżeli podział na oddziały nie zda egzaminu i długi PKP PR dalej będą narastać, spółka zostanie podzielona na 15 osobnych podmiotów. Każde województwo weźmie wyodrębnioną cześć przedsiębiorstwa i będzie mogło wnieść je aportem do innej spółki lub na jej bazie utworzyć nowego przewoźnika.
Audytorzy wykazali również, że marszałkowie nie mogą po prostu powierzać spółce realizowania przewozów na swoim trenie. Muszą każdorazowo ogłaszać otwarte, nieograniczone przetargi na wykonywanie kolejowych połączeń regionalnych. W nich PKP będzie musiała zmierzyć się z konkurencją m.in. z Arrivą, która już obsługuje część tras w województwie kujawsko-pomorskim.
Marszałkowie mają w tym roku otrzymać z Funduszu Kolejowego 200 mln zł. Nie mogą one zostać jednak przekazane spółce, tylko samorządom. Mają zostać przeznaczone na modernizację taboru. Spółka na zakup nowego i modernizację pociągów ma do 2020 roku wydać ok 7,5 mld zł. Zgodnie z umową zawartą z rządem pomoże w tym Skarb Państwa. PKP PR do 2015 roku ma dostawać z budżetu 100 mln zł rocznie. Kolejne 150 mln euro spółka ma dostać w ramach rządowego programu „Infrastruktura i środowisko”. Od 2010 roku mają również otrzymywać więcej z podatku CIT.
Źródło: Rzeczpospolita
PKP Przewozy Regionalne zostaną podzielone
Zapytam w prost, to dobrze czy źle?
Ciężka odpowiedź. Dzisiaj naprawdę ciężko powiedzieć, co będzie lepsze.
Na pewno oddziały muszą mieć większą samodzielność. Ale też boję się, by z czasem nie powstało 15 odrębnych spółek. Mniejsze i biedniejsze województwa mogą nie udźwigną tego. To raz, a dwa: już widzę, jak oni wszyscy dogadują się w sprawie biletów i rozkładów (pociągi do granic województw!).
Prywatyzacja, likwidacja obecnej struktury i przetargi. To jest lekarstwo. Rozbicie na 15 spółek to plan minimum. Udziały umorzone, tabor odnajęty/sprzedany niezależnym przewoźnikom. Mniejsze województwa nie udźwigną czego? Skoro nie udźwigną, ich problem. Z jakiej racji moje ma dopłacać do transportu w innym?…
I przewoźnicy będą jeździć za darmo, a samorządy nie będą musiały dopłacać, tak? Bez odpowiedniego poziomu finansowania nie będzie kolei regionalnej na europejskim poziomie!!! Arriva jeździ za darmo? Nie, jeździ tylko tyle, ile UM im dofinansował! Kurcze, nie rozumiesz tego?
Tak, i będzie 15 różnych biletów i pociągi kończące bieg na granicy województw. A takie rzeczy jak InterREGIO odejdą do kosza. Fajnie będzie!
Wyraźnie napisałem.
Ale powiesz wtedy pasażerom tych województw, że to ich problem?
Typowe egoistyczne myślenie.
Czytaj, co się pisze. Wyraźnie napisałem: przetargi. Województwo układa rozkład jazdy, a potem pyta kto weźmie najmniej za obsługę takiego rozkładu taborem określonej klasy. Tak to się robi.
A dlaczego? Po pierwsze, jakoś KolMazy i KD się porozumiały z PR. Po drugie, przecież województwa mogą podpisać unię taryfową. A jeżeli daną linię między dwoma województwami będzie obsługiwał przewoźnik osobny na ich zlecenie, to tego problemu nie będzie. Tak to się robi.
Dokładnie tak im powiem.
Załóżmy, że ja zarabiam 1000zł, a Ty 5000zł. Przychodzę do Ciebie i mówię Ci, że do godnego życia muszę mieć 3000zł. Czy dołożysz mi ze swojej pensji brakujące 2000zł, żebyśmy mieli po równo? Wątpię. Skończyły się czasy janosikowania. Każdy ma pracować na siebie. Już raz to samo schrzaniono w przypadku kas chorych. Śląska Kasa była jedyną w Polsce, która miała nadwyżkę finansową(!), co jednak było solą w oku niektórych polityków, i zrobiono nazad wspólny worek (NFZ). A województwo będzie uruchamiało tyle pociągów, na ile je stać. Z resztą i bez rozbijania PR na osobne spółki tak będzie, bo z tego co wiem usamodzielnianie budżetowe zakładów wojewódzkich będzie skutkowało tym samym.
Podgląd wiadomości:
Zamknij podgląd