Śląski Zakład Przewozów Regionalnych ogłosił, że będzie reklamował nowy rozkład jazdy, między innymi rozdając go pasażerom. Pytam tylko po co, skoro pociągi i tak nie jeżdżą według rozkładu!
Poza rozkładem reklamowanych ma być dziewięć najpopularniejszych tras pasażerskich w naszym regionie. Jeżdżę codziennie do pracy właśnie na jednej z nich - z Zabrza do Katowic. Wiem, że za czasów PRL-u było fajnie. Pociągi odjeżdżały co dziesięć minut. Rozkład naprawdę nie był nikomu potrzebny.
Dziś? Szkoda gadać! Pominę oczywistości: pociągów jest kilka razy mniej, a do tego z biletem miesięcznym nie wolno wsiadać do pospiesznego. To już dawno ludzie przeboleli. Ale codziennego robienia w konia przeboleć się nie da.
Rano jest jeszcze jako tako, ale popołudnie i wieczór to sajgon. Nad kasami wisi rozkład jazdy, ale codziennie trzeba sprawdzać, co pojawiło się w tzw. zmienionym rozkładzie jazdy. Zmieniony wisi pod oficjalnym. Jest w nim napisane np., że pociąg do Gliwic, powiedzmy ten z 17.43, w ciągu czterech najbliższych dni będzie odjeżdżał 5 minut wcześniej, potem "normalnie", potem przez dwa dni 10 minut później. Można by tak o dziesiątkach innych pociągów. Zdezorientowani ludzie krążą po peronach, nasłuchując komunikatów, bo "zmieniony rozkład jazdy" traktowany jest przez kolejarzy na luzie. Kwadrans wte czy wewte nie robi im różnicy. Ludziom robi, więc w końcu wsiadają do pierwszego lepszego pociągu do Zabrza, z którego chwilę później wyprasza ich konduktor. Pociąg wygląda jak lokalny, ale taryfa w nim specjalna. Ze zwykłym biletem wypad, i już.
Inny obrazek. Gromada ludzi grzecznie czeka na pociąg do Gliwic o 18.09. Są przekonani, że nadjedzie, bo informacja wyświetliła się na tablicy nad wejściem na perony. W zmienionym rozkładzie też ani słowa o zmianie. A jednak pociąg nie przyjeżdża. Zdenerwowana pasażerka pyta dyżurnego ruchu na peronie. Dyżurny siedzi do niej plecami i woła, że "18.09 odwołany". - Ale nigdzie nie ma o tym informacji! - dziwi się pasażerka. - A co mnie to obchodzi! - rzuca dyżurny gbur.
Drodzy kolejarze, wciąż wam nie wychodzi. Pociągi brudne, spóźniają się albo wcale nie jadą. Wiem, że pracujecie w trudnych warunkach. No, ale w końcu co mnie to obchodzi! Błagam was tylko o jedno: swoich rozkładów lepiej nie rozdawajcie pasażerom, bo ich szlag trafi.
Źródło: Judyta Watoła, Gazeta Wyborcza Katowice
nie wiem czy jest aż tak źle jak piszesz, ja takich kosmosów nie mam z dojazdem!!! a żeby było śmieszniej też jeżdże z gliwic do katowic i nie narzekam,
Podgląd wiadomości:
Zamknij podgląd