Dworzec PKP w Węgierskiej Górce, którym interesowała się prokuratura z powodu jego fatalnego stanu technicznego, będzie można wydzierżawić. Na razie chętna jest tylko gmina. Stawia jednak warunki.
- Wiele dworców, również w Węgierskiej Górce, jest brudnych i zaniedbanych. W pomieszczeniach są powybijane szyby, toalety wołają o pomstę do nieba - narzeka Katarzyna Magiera z Dąbrowy Górniczej.
Jej narzeczony, Andrzej Kulczyki, dodaje, że to żadna przyjemność czekać na pociąg w obskurnej poczekalni, jaka jest na stacji w Węgierskiej Górce. Dodaje, że sprzedaż lub dzierżawa obiektów jest być może jakimś rozwiązaniem fatalnej sytuacji z dworcami.
Spółka PKP Zakład Gospodarowania Nieruchomościami ogłosiła bowiem, że zamierza sprzedać lub wydzierżawić część swoich obiektów, bo nie stać jej na przeprowadzenie remontów. W województwie śląskim na sprzedaż zostanie wystawionych 70 obiektów, w tym zrujnowany dworzec w Węgierskiej Górce.
Jego stan jest tak fatalny, że na początku zeszłego roku wicewójt gminy Marian Kurowski złożył w żywieckiej prokuraturze doniesienie o popełnieniu przez Oddział Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Katowicach przestępstwa polegającego na tym, że przestał on dbać o należyte utrzymanie obiektu, przez co zagraża on zdrowiu i życiu podróżnych.
Według prawa budowlanego to czyn karalny. Pisma takie trafiły na policję, do sanepidu i nadzoru budowlanego. Po kilku miesiącach postępowania prokuratura nie dopatrzyła się jednak popełnienia przestępstwa i umorzyła sprawę.
Mimo że stan budynku jest kiepski, samorząd od lat stara się go pozyskać.
- Chcieliśmy przejąć dworzec na własność, ale za darmo. Zrobilibyśmy z nim porządek. W części budynku byłby punkt informacji turystycznej - przekonuje Piotr Tyrlik, wójt gminy.
Kolej chciała wydzierżawić dworzec gminie, by ta go wyremontowała. W zaproponowanej umowie znalazł się jednak zapis, że w każdej chwili spółka może odebrać obiekt.
- Te warunki były dla nas nie do przyjęcia - mówi Tyrlik. Dodaje, że gmina nadal jest zainteresowani kupnem budynku lub jego dzierżawą, ale pod warunkiem, że byłaby ona wieloletnia, a w umowie znalazłaby się zapis, że w przypadku, gdyby PKP zdecydowała się przed czasem odzyskać budynek, musiałaby zwrócić koszty remontów.
- Przetargi nie zostały jeszcze ogłoszone. Dokonujemy podziałów geodezyjnych i wydzielamy tereny - wyjaśnia Jolanta Michalska z katowickiego oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP.
Wiadomo już jednak, że w tym roku nie uda się przeprowadzić całej tej procedury.
Na razie kupiony został jeden dworzec, inne czekają
Na Śląsku z wystawionych na sprzedaż dworców nabywcę znalazł na razie jeden, w Wyrach. Nabywca zapłacił za stację 30 tys. zł.
Cena za inne dworce waha się od 50 tysięcy złotych do ponad 200 tys. zł. Zależy od stanu technicznego budynków. W większości jest on bardzo zły. Na liście do sprzedaży są m.in. stacje w: Pietrowicach Wielkich, Goczałkowicach, Rudzie Śląskiej, Myszkowie, Poraju i w Lublińcu. Kolej stawia zainteresowanym warunek: po sprzedaży dworca musi być miejsce do obsługi pasażerów, czyli kasa i zapewnione dojście do peronów.
Żródło: Łukasz Gardas, Polska Dziennik Zachodni
Podgląd wiadomości:
Zamknij podgląd