Pięć tysięcy mieszkańców Będzina poparło już swoimi podpisami pomysł zorganizowania referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta. - Jest złym gospodarzem, a cięcia tramwajów przelały tylko czarę goryczy - mówią związkowcy, którzy zbierali podpisy.
Ilona Bober jeszcze niedawno dojeżdżała do pracy tramwajem, teraz musiała przesiąść się na pociąg. W odwecie zbiera podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania prezydenta Będzina.
- To nasza inicjatywa, ale do akcji tłumnie włączyli się mieszkańcy. Widać, podzielają nasze zdanie. Podpisy zbierają nauczyciele, emeryci i urzędnicy - mówi Andrzej Szimke, szef Sierpnia '80 w Tramwajach Śląskich.
Wymagana liczba podpisów pod wnioskiem o referendum to 10 proc. uprawnionych do głosowania. W przypadku Będzina to 4,9 tys. osób. Tymczasem tramwajarze szacują, że zebrali już ponad 5 tys. podpisów, czyli więcej niż potrzeba, by referendum doszło do skutku.
- Mamy jeszcze ponad miesiąc czasu, spokojnie dobijemy do 6-7 tys. podpisów. Chcemy mieć zapas, żeby nie było żadnych wątpliwości, kiedy będzie je weryfikował komisarz wyborczy - dodaje Szimke.
Podpisy w swoim bloku przy ul. Gawlik zbiera Ilona Bober, która pracuje w jednym z sosnowieckich urzędów. Wcześniej jeździła do pracy tramwajem, teraz musi pociągiem. - Nie mam innego wyjścia. Tak mnie to rozwścieczyło, że przyłączyłam się do akcji. Zresztą to tylko wierzchołek góry lodowej. Wystarczy porównać Będzin z sąsiednim miastami. Od razu widać, że jest nie najlepiej zarządzany - mówi.
- Ludzie chętnie się podpisują, bo mają dość bezczynności prezydenta - dodaje pan Michał, który wśród sąsiadów i znajomych zebrał ponad 100 podpisów. Nazwiska nie chce podać, bo pracuje w magistracie.
Baran uważa, że przygotowania do referendum to polityczna rozgrywka. - Na jednej z manifestacji w obronie tramwajów pod magistratem był pan Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia '80, który teraz kandyduje do europarlamentu. Oprócz niego "dyżurni" demonstranci, których później widziałem w telewizji podczas demonstracji w Szczecinie - mówi.
Prezydenta uważa zarzuty związkowców za absurdalne. Nie zraża go też ogromne poparcie mieszkańców dla referendum. - Nie boję się oceny wyborców, nawet jeśli miałoby dojść do referendum. Często trzeba podejmować trudne i niepopularne decyzje. Tak było w przypadku tramwajów - podkreśla Baran.
Zebrane przez mieszkańców podpisy będzie musiał zweryfikować komisarz wyborczy. Jeśli weryfikacja wypadnie pomyślnie dla pomysłodawców referendum, komisarz zarządzi głosowanie, najprawdopodobniej w sierpniu.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
Podgląd wiadomości:
Zamknij podgląd