Interesujący, energooszczędny i nowoczesny, a do tego wygodny dla pasażerów - taki będzie nowy dworzec autobusowy w Tarnowskich Górach. O ile uda się zdobyć pieniądze na jego budowę
W godzinach szczytu z dworca autobusowego w Tarnowskich Górach autobus odjeżdża średnio co minutę. Codziennie przewija się przez niego nawet 20 tys. osób. Na większości z nich dworzec nie wywiera najlepszego wrażenia. - Jakiś czas temu, w trakcie prac nad strategią dla miasta, zapytaliśmy mieszkańców o najbrzydsze miejsca w mieście. Wygrał dworzec autobusowy - mówi Arkadiusz Czech, burmistrz Tarnowskich Gór.
Problemem jest nie tylko estetyka. - Chodniki i jezdnie nie są rozdzielone, ludzie muszą przemykać między autobusami. Cud, że nikomu się tam jeszcze nic nie stało - dodaje burmistrz.
Właściciel dworca, Międzygminny Związek Komunikacji Pasażerskiej, również dostrzega jego wady. - To relikt lat 70., niedostosowany do naszych czasów. Żaden remont mu nie pomoże, potrzebujemy całkiem nowego centrum przesiadkowego - mówi Henryk Szudy, dyrektor MZKP.
Zaprojektowanie go związek zlecił katowickiej Pracowni Projektowej Wojciecha Podleskiego. Współautorką koncepcji jest Iwona Zwarycz. Architekci zaproponowali zupełnie nowy sposób zagospodarowania zabałaganionej teraz działki. Pasażerowie wejdą na dworzec tak jak dotychczas, od strony ulicy Częstochowskiej, ale nie będą już musieli przemykać między autobusami. Te wjadą na dworzec ze zmodernizowanej na tym odcinku ulicy Pokoju. - Będą osobne, zadaszone stanowiska do wsiadania i wysiadania. Wydzieliliśmy też parking dla autobusów. Kierowca odstawi go tam na czas swojej przerwy między jednym a drugim kursem. Teraz nie ma takiego miejsca i kierowcy parkują, gdzie popadnie - wyjaśnia Wojciech Podleski.
Projekt nie byłby tak ciekawy, gdyby nie budynek dworcowy, którego zbudowanie zaproponowali architekci. Zaplanowali dworzec ze szkła, zbudowany na planie elipsy, przecięty trzema nachodzącymi na siebie i zmniejszającymi się ku górze płaszczyznami stalowych dachów. Ostatnim, najwyższym dachem budynek łączy się w jedną wspólną całość z peronami. Wewnątrz dworca znalazłaby się poczekalnia, mała restauracja, kasy biletowe, informacja, toalety. - To wszystko, czego teraz nie ma, a co jest niezbędne. Będzie też przestrzeń komercyjna, żeby dworzec znów nie obrósł nam rozmaitymi budkami - mówi architekt.
Przed wejściem do budynku powstanie mały placyk, na którym w lecie można by rozstawić parasole i stoliki, a tuż obok fontanna. - Nie chodzi nam tylko o estetykę. Budynek ma być energooszczędny a fontanna nam w tym pomoże - mówi Podleski. Schłodzone i nawilżone powietrze będzie pompowane do systemu klimatyzacji dworca. W planach jest też wykorzystanie do ogrzewania ciepła pochodzącego ze studni geotermalnych i zamontowanie na dachu baterii słonecznych.
Nowe centrum przesiadkowe miałoby służyć nie tylko MZKP, ale też PKS-owi i komunikacji międzynarodowej. Stąd też odjeżdżałyby autobusy na lotnisko w Pyrzowicach. - Obok peronów powstanie parking na 60 miejsc, pasażerowie będą mogli zostawić samochód i stąd ruszyć w dalszą drogę. System "park & ride" to przyszłość komunikacji - mówi Szudy.
Realizacja koncepcji będzie kosztowała około 13 mln zł. - Niebawem marszałek ma ogłosić konkurs na dofinansowanie takich projektów ze środków unijnych. Złożymy wniosek. Mamy szansę na dofinansowanie projektu w 85 proc. - mówi Szudy. Resztę zgodziły się dołożyć gminy wchodzące w skład MZKP. Jeśli wszystko poszłoby po myśli urzędników, dworzec byłby gotowy już w przyszłym roku.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
Podgląd wiadomości:
Zamknij podgląd