(DZ) Pasażer PKP z Bielska-Białej nie dotarł do Warszawy

Kilkunastu pasażerów nie dojechało wczoraj z Bielska-Białej do Warszawy, bo najpierw z rozkładu wypadł jeden pociąg do Katowic, a później - mimo gorących zapewnień kolejarzy - nie poczekał na nich skład Inter Regio, odjeżdżający z Katowic do Warszawy. Te informację uzyskaliśmy na lp.moc.zd|trela#lp.moc.zd|trela

Cała sytuacja to ciąg fatalnych wydarzeń, których nie sposób logicznie wytłumaczyć bez podejrzenia, że zostały sprowokowane nonszalancją i brakiem elementarnej odpowiedzialności ze strony samych kolejarzy. Ludzie do tej pory są wściekli, a spółka PKP Przewozy Regionalne przeprasza pasażerów i obiecuje, że zajmie się sprawą.

- Miałem wczoraj w Warszawie ważne spotkanie biznesowe. Nie dotarłem na nie - opowiada bielszczanin Andrzej K.

Co się takiego wydarzyło? Najpierw PKP PR odwołało bez podania przyczyny pociąg z Bielska-Białej o godz. 7.56. Poirytowani pasażerowie ruszyli do Katowic kolejnym składem. Obsługa pociągu przez całą drogę zapewniała ich, że na pewną zdążą na pociąg Inter Regio, odjeżdżający z Katowic do Warszawy o godz. 9.25. Tak się jednak nie stało. Kiedy dotarli do Katowic, Inter Regio, jak na złość, odjechał. Poszli więc interweniować w okienku i u starszego konduktora, nikt jednak nie potrafił im sensownie wyjaśnić, dlaczego pociąg na nich nie zaczekał, mimo że ponoć było to dograne.

- Straciłem pół dnia, kilkadziesiąt złotych, trochę nerwów, a odwołanie spotkania w Warszawie może mnie kosztować naprawdę bardzo drogo - dodaje Andrzej K.

Krzysztof Kuś z Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei na Śląsku i w Małopolsce mówi, że to skandal.

- Przepraszamy pasażerów. Zawiniła kierowniczka pociągu jadącego z Bielska do Katowic. Zgłosiła, żeby Inter Regio poczekał, ale później nie przekazała informacji, że będą mieli spóźnienie, więc odjechał. Pasażerowie mogą składać reklamacje - mówi Piotr Olszewski, rzecznik PKP Przewozy Regionalne.

Zapewnia, że w poniedziałek postarają się tak dograć rozkład jazdy, by na przyszłość nie było problemów z porannym dojazdem z Bielska do Katowic, a później przesiadką do Warszawy.

Poniżej relacja naszego Czytelnika z jego przygód z PKP, jaką otrzymaliśmy na lp.moc.zd|trela#lp.moc.zd|trela. Warto ją poczytać, bo pokazuje, jak PKP traktuje swoich pasażerów.

Dzisiaj, tj. piątek 05.02.2010 r. na godzinę 14.00, miałem umówione w Warszawie ważne spotkanie biznesowe. Planując podróż, wybieram takie pociągi, których przyjazd do Warszawy zgodnie z internetowym rozkładem jazdy, planowany jest ok. godziny 12.00. Daję sobie ok. 2 godziny czasu, to już czwarta w tym roku moja podróż do warszawy z PKP i nigdy jeszcze nie przyjechałem tam punktualnie, więc trzeba mieć zapas.

Są dwa takie pociągi 9.09 i 9.25, oba z Katowic, wydaje się, że nie jest źle. Muszę tylko dojechać do Katowic, z Bielska mam również dwa pociągi 7.56 i 8.10, czuję się bezpiecznie. Rano przyjeżdżam na dworzec Bielsko-Biała Główna już o 7.40 i tutaj pierwszy szok - PKP Przewozy Regionalne odwołuje pociąg o 7.56 bez podania przyczyny. Co mam robić? Już wiem, że na 9.09 do Katowic nie dojadę, pani kasjerka wzrusza ramionami. Pan w informacji mówi, że jadąc z Bielska o 8.10 powinienem zdążyć na 9.25 do Katowic, to jest pociąg tej samej spółki i powinien czekać, ale lepiej powiedzieć o tym jeszcze kierownikowi pociągu, on zadzwoni i załatwi.

Wsiadam do pociągu i pierwsze kroki kieruję do pani kierownik, która od razu dzwoni do dyspozytora. Dyspozytor, jak widzę z reakcji pani kierownik, nie czuje się w obowiązku załatwienia tej sprawy w Katowicach, dopiero postraszona telefonem do dyrektora, mówi, że zadzwoni, czy dzwoni nie wiadomo. Pani kierownik uspokaja, mówi, że ona jedzie tylko do Czechowic, ale poinformuje koleżankę, która pojedzie z nami do Katowic. Kolejna pani kierownik dzwoni do dyspozytora, informuje, że kilku pasażerów musi zdążyć na 9.25 do Warszawy i żeby ten pociąg zaczekał. Nas pasażerów informuje, że na pewno zdążymy. Dojeżdżamy do Katowic z ok. 5-minutowym opóźnieniem, czyli 9.25, w tej samej chwili odjeżdża 9.25 do Warszawy i odjechał punktualnie, nie zaczekał na nas ani sekundy! Wysiadłem z naszego pociągu jako pierwszy i widziałem właśnie odjeżdżający z peronu nr 3 pociąg 9.25 Inter Regio do Warszawy.

Zadaję sobie pytanie czy to złośliwość czy głupota? Na pewno brak kompetencji osób odpowiedzialnych!

W tej samej sytuacji jak ja jest około15 osób, spotykamy się pod okienkiem Starszy Konduktor na dworcu w Katowicach. Pani w okienku wykonuje kilka telefonów bez żadnego skutku, ktoś kłamie, że pociąg o 9.25 czekał na nas, ktoś inny mówi, że odjechał punktualnie, ale winna jest konduktor z naszego pociągu, bo nie poinformowała o opóźnieniu, kpiny. Moi współpasażerowie mają jeszcze inny problem, mieli kupione bilety na 9.25,dużo tańsze niż Inter City, a teraz muszą dopłacić do biletu IC po kilkadziesiąt złotych, żądają zwrotu tych kosztów. PKP przewozy regionalne ustami pani z okienka mówi, że nie czuje się odpowiedzialne. Prośba o wezwanie przełożonego pozostaje bez odpowiedzi tak samo, jak prośba o podanie nazwiska osoby odpowiedzialnej za odjazd bez nas pociągu o 9.25. Kolejne połączenie do Warszawy to pociąg IC o 11.09 przyjazd do Warszawy o 13.50, nie mam szans dotrzeć na spotkanie o 14.00, a zakładając zwyczajowe opóźnienie pociągów IC o 30 minut, to nawet na 15.00 ciężko będzie dojechać.

Pozostawiam moich współpasażerów przed okienkiem i postanawiam wrócić do domu. Pociąg do Bielska o 10.19 odjeżdża punktualnie i punktualnie przyjeżdża na miejsce, ale to żadne pocieszenie. Straciłem pół dnia, kilkadziesiąt złotych, trochę nerwów, a odwołanie spotkania w Warszawie może mnie kosztować naprawdę bardzo drogo. Ze strony PKP przewozy regionalne prawdopodobnie nikt nie poniesie za tą sytuację żadnej odpowiedzialności.

Andrzej K.

Źródło: POLSKA Dziennik Zachodni

Dodaj nową wypowiedź
lub Zaloguj się jako użytkownik serwisu Wikidot.com
(nie będzie opublikowany)
- +
O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 License