Policjanci z Gliwic zatrzymali wczoraj około godz. 7. w Rudzińcu pracownika nastawni kolejowej, który pełnił służbę kompletnie pijany.
Nie był w stanie samodzielnie utrzymać się na nogach. Telefoniczny sygnał o pijanym pracowniku kolei policjanci odebrali od anonimowej osoby.
- Sprawdzenie na miejscu potwierdziło anonim.
38-letni mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla nie był w stanie nawet samodzielnie dojść do radiowozu, musiał skorzystać z pomocy policjantów - relacjonuje Marek Słomski, rzecznik gliwickiej policji. Zatrzymany po przebadaniu alkomatem (wynik - 4,13 promila) został przewieziony do lekarza, po czym osadzony w policyjnym areszcie. Jak dodaje Marek Słomski, po wytrzeźwieniu mężczyzna usłyszy zarzuty pełnienia w stanie nietrzeźwości czynności związanych bezpośrednio z zapewnieniem bezpieczeństwa w ruchu pojazdów mechanicznych, za co kodeks karny przewiduje do pięciu lat pozbawienia wolności. Z pewnością także odpowiednie sankcje wyciągnie w stosunku do niego pracodawca.
Źródło: Dziennik Zachodni
Kretynizm ludzki nie ma granic.
Brawa dla tej osoby, która poinformowała policję, być może uratowała wiele ludzkich istnień!
Jakoś mnie to nie dziwi szczerze powiedziawszy gdy słyszę o pijanych kolejarzach. Gdyby tak w ciągu jednego dnia zrobiono niespodziewaną kontrolę na wszystkich posterunkach ruchowych (nastawnie, strażnice etc) to niejednego by stamtąd wyprowadzili. Wystarczy, że widzę te gęby zapijaczonych "kulejorzy" wsiadające w Łazach, obowiązkowo w stanie już "po wódce" to jakoś nie robią na mnie już wrażenia tego typu informacje.
Z drugiej strony to dziwię się władzom PKP, że nie zwalnia tych ochlaptusów. Na ich miejsce znalazło by się z pewnością wielu młodych, szanujących się (i innych) ludzi, którzy za odpowiednie wynagrodzenie pełnili by wzorowo swoją służbę. Oby więcej było takich, nawet anonimowych informatorów, którzy dzwonili by z każdym podejrzeniem nietrzeźwości pracownika na Policję. Najwyżej alkomat wykaże 0.00 i interwencja zostanie potraktowana jako sprawdzenie informacji. Jednak w wielu przypadkach zapewne podejrzenia okazały by się słuszne. U nas niestety wielu jeszcze pijaństwo uchodzi bezkarnie. Zwykle takie sprawy wychodzą dopiero przypadkiem, gdy coś się stanie lub gdy trafi się "upierdliwy" pasażer czy też kierowca na przejeździe….
I tu jakoś nie docierają do mnie "argumenty" o specyfice ciężkiej kolejarskiej pracy :P Jeśli ktoś pije na służbie to popełnia przestępstwo i powinien za to być odpowiedzialny, dla przykładu kilkuletnim wyrokiem.
Pytanie SLW jest takie: kiedy nasze społeczeństwo dojrzeje i przestanie takie telefonów traktować jak donosicielstwo.
Obawiam się że jeszcze długo długo nie a może i wcale. Po prostu żyjemy w takim przekonaniu, że powiadomienie organów ścigania o przestępstwie czy wykroczeniu równa się z donosicielstwem. Nie wiem, czy to jeszcze pozostałość po komunie czy taka już cecha narodowa??
I to i to. Trochę komuny, trochę mentalności pozaborowej, trochę naszej słowiańskości. Rzecz ciekawa, wymagająca naukowego naświetlenia. Ale to na szczęście się zmienia, o czym świadczy ów anonimowy bohater z powyższego artykułu.
Podgląd wiadomości:
Zamknij podgląd